poniedziałek, 7 stycznia 2013

Tydzień nienawiści do WOŚP

Cóż, to będzie chyba moja nowa świecka tradycja ponieważ już drugi rok z rzędu pierdoły wypisywane przez chyba bardzo młodych ludzi, którzy odczuwają potrzebę negowania wszystkiego za każdą cenę (przynajmniej mam nadzieję, że to oni właśnie i tylko oni te bzdury wypisują) mierzi mnie i denerwuje niepomiernie.

Po pierwsze: to przede wszystkim promocja Owsiaka. Może tak, może nie. Ja mam wrażenie, że bez poparcia instytucji państwowych czy kościelnych popularność można zdobyć tylko przez taką promocję. Proponuję - niech każdy z krytykujących wyjdzie po prostu na ulicę z jakąś puszką na wspieranie kogokolwiek. Są u nas żyjący tylko z żebractwa, może i da się z tego utrzymać siebie i jeszcze mieć na piwo. Ale kto mądry zbierze tak choćby kilka milionów złotych?

Po drugie: Woodstock. Ja nie słucham takiej muzyki ale też mnóstwo ludzi nie słucha "mojej" muzyki. Nie jesteśmy przez to ani lepsi ani gorsi od siebie nawzajem, prawda? Nie rozumiem, czemu akurat woodstockowcy mają mi przeszkadzać. Oczywiście, koronny argument, że żadne pieniądze z finału WOŚP ani w ogóle od prywatnych darczyńców na ten letni koncert nie są przeznaczane - po prostu nie trafia. Nawet mimo tego, że w statucie fundacja ma wpisane, iż koncert ów organizowany jest ze środków przeznaczanych specjalnie na ten cel przez sponsorów. Pewnie, po co sprawdzać wiadomości, skoro łatwiej powtarzać zasłyszane (patrzeć poprzednia notka).

Po trzecie: WOŚP wyręcza państwo bo to ono powinno łożyć na ochronę zdrowia i ratowanie życia. Prawda. Idealne państwo to takie, w którym żadne akcje charytatywne nie są w ogóle potrzebne, bo nikomu na niczym nie zbywa. Nie wspomnę już o tym, że to akurat ideał komunistyczny jest, bo nie o tym ta notka. Ale jest. Natomiast w naszych realiach narzuca mi się jedno pytanie: Skoro już tak jest, że państwo nieudolne i sobie nie radzi, to czy lepiej siedzieć wygodnie w fotelu i narzekać na owo państwo, czy jednak dupę ruszyć i choć kilka groszy dołożyć, skoro już ktoś jest tak miły, że tyle roboty odwala?

Po czwarte: po co dawać na WOŚP, skoro można dawać na Caritas, który bez szumu robi to samo albo i więcej? Kontr-pytanie: a kto komu zabrania dawać na jedno i drugie? Pod zarzutem, że sam się promuję, powiem, że sam w miarę możliwości daję Owsiakowi, ale też fundacji Brata Alberta (można kliknąć na baner Okruszka - przypominam), ośrodek niewidomych w Laskach, ostatnio także na SOS Wioski Dziecięce i parę innych jak akurat mam pieniądze i zobaczę taką możliwość. Na Caritas ja akurat daję rzadko - chyba, że taca w kościele jest, a ja akurat nie zapomniałem portfela. Ale nie wybrzydzam, bo niby dlaczego? To mój psi, chrześcijański obowiązek dawać, jeśli mi starcza, choćby po parę złotych. I nikt nie ma prawa limitować moich datków, ani tym bardziej ich dyskredytować.

Mógłbym tak jeszcze długo, ale na razie zostawię. Zapewne za rok po Trzech Królach wrócę po raz kolejny do tematu bo spokoju mi nie daje. Dlaczego zawsze ktoś musi opluć wszystko i wszystkich tylko dlatego, że... no właśnie, żeby co? Czytałem ostatnio wypowiedzi socjologów odnośnie reakcji internetowych na "chytrą babę z Radomia" i tylko jedna refleksja mi się po tym nasuwa: "owczy pęd," czyli "kupą, mości panowie, kupą." Naprawdę mam nadzieję, że ta kupa to tylko nasza zbuntowana młodzież, która nie zawsze dostrzega co właściwie tak uparcie kontestuje, byle tylko odróżnić się od starszego pokolenia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.