poniedziałek, 19 grudnia 2011

Prośba o wsparcie

Ostatnio jakoś często się na takie natykam. "Mamy xx dzieci, zasiłek się kończy, renta nie wystarcza, koszty remontu..." itd. Wątki na forach, ogłoszenia o pracę... o matko! A w komentarzach wrzaski, że złodziejski rząd, że uczciwy człowiek w dzisiejszych czasach nie ma szans...

U mnie było tak, że mieszkanie wynajmowane, debet się kończył, komornik na pensji a nowego kredytu już mi nikt nie chciał udzielić. I pamiętam jak żona się złościła kiedy każdą wolną chwilę spędzałem przy komputerze. No nie miałem ich wtedy zbyt wiele między pracą i zajmowaniem się dzieckiem, ale jednak czegoś zdołałem się nauczyć. Głównie nocami i sam, bo na żadne kursy komputerowe nie było nas stać. Zacząłem dosłownie od tego, że nauczyłem się włączać komputer. Pamiętam jak kiedyś o trzeciej nad ranem wykasowałem sobie wszystkie pliki bo nie odróżniałem jeszcze skrótów na pulpicie od faktycznych folderów. I tak gdzieś koło szóstej mi spracowało, że ikony do skrótów to mają strzałki... Śmiejecie się? No właśnie.

Fakt, o tyle było mi łatwiej, że angielskim władałem biegle, ale to tylko jedno umiałem. O kodowaniu dalej nie mam bladego pojęcia poza paroma najczęściej używanymi linijkami html. Poza tym sam się nauczyłem obsługi office i paru programów graficznych. I odpowiedziałem na kilka tysięcy ogłoszeń w ciągu dwóch czy trzech lat, łapałem każdą możliwą fuchę za byle jakie grosze, byle mieć co wpisać do CV, zanim dorwałem tę pracę którą mam teraz. A i to było ryzyko bo ogłoszenie zredagowano tak, że wyglądało jak oszustwo: praca zdalna, firma krzak, nie wiadomo dokładnie jakie zarobki... A trzeba było założyć własną działalność gospodarczą, zrezygnować z etatu i liczyć na to, że nie wykiwają. I pewnie że miałem trochę szczęścia (albo łaski Bożej jak kto woli) ale też i pracy włożyłem w to sporo. Samo na parapet nie przyfrunęło.

I naprawdę nigdy mi do głowy nie przyszło że mogę zwalić winę za swoje kłopoty na rząd (a kilka rządów to trwało). Może dlatego, że nawet do zasiłku się nie kwalifikowałem bo zarabialiśmy tak mniej więcej na granicy - tyle, że większość pieniędzy pożerał komornik i czynsz za wynajem, a na to nikt ulgi nie daje - ani w rządzie ani w parafii. I nikogo nie obchodziło że mi na życie zostaje grubo poniżej minimum socjalnego. Wakacje? A jakie wakacje? Ja w wakacje harowałem wtedy sprzątając po domach i biurach, żonę z dzieciakiem upychałem u teściów na przedmieściach i jedno co mieliśmy dobrze to dofinansowanie dwutygodniowych wczasów w pracowniczym ośrodku na Mazurach - na to się jeszcze przez trzy lata załapaliśmy zanim zlikwidowano wszystkie fundusze wczasowe. A żeby opłacić resztę to ja z jednego kawałka mięsa obiady robiłem przez kilka dni na trzy osoby. Chcecie wiedzieć jak na jednym kurczaku przeżyć tydzień? Ano, pierwszego dnia zaczyna się od rosołu... :D

Poważnie mnie to dziwi bo ludzie, którzy to piszą są już przecież jakoś w połowie mojej drogi: mają dostęp do internetu i potrafią napisać posta na forum. Z całą pewnością nie potykają się o ikony na pulpicie... Grubo więcej niż to, z czym ja zaczynałem. Nie było to w końcu tak dawno, raptem jakieś 8-9 lat temu, ale wówczas stałe łącze internetowe było jeszcze luksusem a i forów dyskusyjnych tak wiele nie było, nie mówiąc już o rekrutacji pracowników online. Wniosek?

Tęsknimy chyba za czasami socjalizmu, kiedy przydział pracy dostawało się odgórnie i nikomu nie groziło bezrobocie. Chcieliśmy niby kapitalizmu ale to raczej dlatego, że nie do końca wiedzieliśmy, czym to pachnie. Teraz wiemy i... nie podoba nam się to. Niestety, prostej drogi wstecz nie ma, trzeba się przystosować. Ale to nie jest wina żadnego rządu tylko nas samych. Naszego lenistwa i braku pomysłu na siebie. Z tym, że zawsze łatwiej jest poszukać winnych obok - o tym już pisałem.

Bądźmy hojni w dobroczynności, zwłaszcza zimą i zwłaszcza w okresie Bożego Narodzenia. Ale pomagajmy z rozwagą i nie oczekujmy pomocy tam, gdzie zawinił nasz własny brak wyobraźni. Tam raczej bierzmy się do roboty.

A dla tych, którzy mając niewiele i tak chcieliby coś ofiarować przypominam, że baner pod tytułem Okruszek nie jest na tym blogu tylko dekoracją. Nie Wy płacicie za kliknięcie, ale kilka groszy za nie i tak trafia do tych, którym nie poszczęściło się w życiu nawet na tyle, żeby mieć komputer.

15 komentarzy:

  1. Tylko że teraz nie mamy niestety kapitalizmu. Niedawno skończyłem studia i teraz planuję założenie własnej działalności gospodarczej i szlag mnie trafia, jak myślę o tym, że co miesiąc będę musiał pozbywać się 800-900 zł na ubezpieczenie (gdybym wpłacał sobie z tego np. 500 zł miesięcznie na konto i za to chodził do lekarza prywatnego, nawet biorąc pod uwagę ceny dzisiejsze, to wyszedłbym na tym dużo lepiej - a gdyby wszyscy lekarze byli prywatni, to ceny, jak to na wolnym rynku, jeszcze spadłyby i to bardzo). Na szczęście przez pierwsze dwa lata jest to połowa mniej.

    Do rządzących mam pretensje, ale nie dlatego, że mi nie chcą dać pracy, ale dlatego, że wszędzie stawiają mi jakieś ograniczenia, bariery, podatki, zakazy. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A, no to Ty należysz do tej grupy, która sarka raczej na socjalistyczne pozostałości. :D

    Problem w tym, że najbardziej chcielibyśmy mieć wszystko co dobre z obu ustrojów ekonomicznych, a nic złego. Znaczy, żeby państwo nas chroniło, byle nie za nasze pieniądze. A tak to już w ogóle się nie da, drogi przyjacielu. Skądś te fundusze muszą się brać.

    I nie, ja nie bronię obecnej gospodarki bo za mało wiem na ten temat, żeby się kategorycznie jakoś wypowiadać. Na mój zdrowy (mam nadzieję) rozum wygląda jednak na to, że sama idea ZUS jako powszechnego ubezpieczenia nie jest głupia. Sam płacę więc mam prawo gadać, jakby co. Sądzę, że albo szwankuje decyzyjność, albo mechanizmy rynkowe. Przy czym ja bym obstawiał to drugie mimo wszystko. Choćby z tego prostego względu, że nigdzie na świecie (wyłączając może kilka krajów skandynawskich, które w ogóle są ewenementem) nie udało się stworzyć takiego systemu świadczeń socjalnych, który by funkcjonował na dłuższą metę.

    Co zatem byś proponował? Prywatyzować do końca służbę zdrowia, system emerytalny i ubezpieczenia? Powrót do czasów sprzed Bismarcka i niech każdy się troszczy o siebie? W sumie też jakieś wyjście. To według Ciebie byłby prawdziwy kapitalizm? Tylko wiesz, z takich pomysłów to cała reszta świata też już wyrosła. Fakt, że nie wymyślono jeszcze nic lepszego co trzymałoby się jakoś kupy, ale jak powiedziałem, to nie jest problem akurat naszego kraju czy któregokolwiek z jego ostatnich rządów.

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja właśnie nie chcę, żeby mnie państwo chroniło. Państwo ma mi po prostu nie przeszkadzać. Jeżeli będę miał potrzebę, to się sam ubezpieczę, a jeżeli lubię życie na krawędzi bez zabezpieczenia, to nie będę się ubezpieczał. To jest mój wybór. Teraz tego wyboru nie mam. :)

    Co do oceny ZUS-u, nie zgadzam się, że nie jest głupia. Jest zła, szkodliwa i musi skończyć się katastrofą. Ja mam 26 lat i wiem, że emerytury nie dostanę, bo ta cała piramida finansowa padnie, jak każda zresztą piramida finansowa. Bo tym dokładnie jest ten system. Pieniądze, które teraz wpłacam do ZUS-u, nie będą tam leżały i czekały, aż ja osiągnę wiek emerytalny. One są na bieżąco wypłacane tym, którzy teraz są na emeryturze. A skoro emerytów przybywa, a dzieci jest coraz mniej, to albo każde kolejne pokolenie będzie płacić większe podatki, albo każde kolejne pokolenie emerytów będzie otrzymywać mniejszą emeryturę. Innego wyjścia nie ma. :)

    Moja propozycja dla świata jest taka, że podatki powinny być jak najmniejsze (by opłacić wojsko, policję, jakąś szczątkową administrację), a człowiek sam decydowałby, czy sobie odkładać na emeryturę, lekarza i w ogóle na czarną godzinę, czy wydawać na bieżąco. Czyli stary, poczciwy kapitalizm. A że się od niego odchodzi, to wcale nie znaczy, że jest zły. Społeczeństwa od niego odchodzą, bo właśnie zasmakowały nieco opieki socjalnej i chcą więcej - apetyt przecież rośnie w miarę jedzenia. I to się musi skończyć katastrofą, co już się w UE dzieje zresztą.

    Gdyby były dużo niższe podatki, bez tych ZUS-ów, to pracodawcy chętniej by zatrudniali na etaty (teraz to się im nie opłaca, więc ja mogę co najwyżej liczyć na jakieś umowy śmieciowe). Od przyszłego roku wzrośnie płaca minimalna, co oczywiście doprowadzi do wzrostu bezrobocia i wzrostu zatrudnienia na umowy śmieciowe.

    I tak to się kręci. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może i tak... znaczy Bismarck won! I związki zawodowe i cały ten zgiełk... może to i jest stary, poczciwy kapitalizm. I on nie jest pewnie zły. Nie wiem. Na pewno nie jest sprawiedliwy, to inna rzecz.

    Cała idea ubezpieczeń społecznych wzięła się właśnie z tego, że pod koniec 19 wieku okazało się, że takich zapobiegliwych, co sami sobie odłożą na co będą chcieli nie było tak wielu i "masy pracujące" pozazdrościwszy dobrobytu właścielom zapragnęły ochrony. I wierz mi, nadal chcą. I nadal nie z własnych oszczędności...

    A tą ZUS-owską piramidą bym się nie martwił aż tak bardzo. Pieniądze z natury swojej leżeć nie mogą, bo zawsze będą traciły na wartości. A niż demograficzny następuje zawsze pomiędzy dwoma wyżami więc to kwestia znalezienia jakiejś równowagi. Świat ostatnio strasznie histeryzuje i tyle.

    Ale wiesz, mnie nie tyle chodziło w tej notce o dyskusje nad ekonomią bo - jak mówiłem - nie za bardzo się na tym znam, ile nad naszą mentalnością.

    Piszesz, że skończyłeś studia i zakładasz działalność - a to znaczy, że nie jesteś jednym z tych, których nie rozumiem. Z tych siedzących na dupie (z przeproszeniem szanownych czytelników) i jęczących, że nikt im nie daje nic za darmo. To już jest coś. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, ja się staram nie jęczeć, tylko coś robić. Próbowałem znaleźć pracę, żeby robić to, co lubię. Nikt mi jej nie chce dać, to sobie sam ją zorganizuję. Zrobiłem już odpowiedni kurs, żeby mieć na papierku potwierdzenie umiejętności, które i tak już posiadałem. Po założeniu swojej firmy sam dla siebie będę okrętem, sterem i majtkiem. ;)

    A co do kapitalizmu, to polecam świetną książkę Miltona Friedmana "Wolny wybór". Po jej przeczytaniu nie można nie zostać kapitalistą. Nawet na youtubie był (może jeszcze jest) program na jej podstawie - prowadził go Arnold Schwarzenegger.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję, Emilu. Może kiedyś podejmę wyzwanie, chociaż cudu w moim przypadku bym się nie spodziewał. Ja akurat jestem klasycznym przykładem absolutnie utopijnego komunisty. Wiesz, coś na wzór pierwotnego Kościoła. Im też się nie udało, ale ja bym raczej usprawniał ich system niż naśladował protestanckie idee bogacenia się. :D Chociaż w większości przypadków kocham protestanckie idee. Tutaj jednak z przyjemnością zrezygnowałbym z własnego dorabiania się na rzecz sensownej komuny.

    Niemniej, gdybyś kiedyś potrzebował porady bardziej doświadczonego kolegi, to pisz, proszę. Ja założyłem jednoosobową firmę już prawie sześć lat temu, dorobiłem się osobistej księgowej (dziękuję, Moniczko!) i przetrwałem nawet dwie kontrole podatkowe. Rozwijać się dalej nie mam potrzeby jak na razie, ale chętnie służę pomocą. Jestem marzycielem-realistą. :P Wiem, rzadki gatunek.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Akurat tak się składa, że chciałbym oferować korektę tekstów, więc jest to praca, którą mogę wykonywać w domu, przed komputerem. Odpada zatem wynajmowanie lokali i inne większe koszty. To jest plus. :)

    Bardzo dziękuję za ofertę pomocy. Nie chciałbym też jej za bardzo nadużywać. Ale czasem rzeczywiście jest jakaś rzecz, której nie rozumiem i nigdzie nie mogę znaleźć przystępnego wyjaśnienia. Pozwolę sobie więc w takim przypadku napisać. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W takim razie zapraszam. Jeśli sam nie będę wiedział, wiem gdzie zapytać. Albo się razem pozastanawiamy. Pisz tutaj (nie muszę wszystkiego publikować - jeśli dasz adres zwrotny odpiszę prywatnie) a chętnie pomogę. Też pracuję w domu przed komputerem więc na ogół jestem dostępny.

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie Liamie jak pewnie zauważyłeś jest masa różnych linków do klikania - od Polski do Indii i Somalii :) Pozwalam wszystkie skopiować :)
    Bieda zniknie dopiero w Nowym Jeruzalem, a tak to pomoc niepełnosprawnym, chorym, bezdomnym, sierotom czy ubogim powinna być stałym elementem naszego życia. U nas w zborze jest mnóstwo emerytów i rencistów, którym się nie przelewa, dlatego różne osoby różnie im pomagają. Czasem starsza, samotna osoba może nawet nie prosić o pomoc, ale to nie znaczy, że wszystko jest dobrze. Gdy jeszcze działał u nas klub dla dzieci z ubogich rodzin (teraz niestety, kryzys i naszą działalność dopadł...), to szefowa mówiła mi, że bardzo często ludzie nie mówią o swoich problemach, bo się wstydzą. Ale kiedy znajdą kogoś, komu mogą zaufać, to wtedy się otwierają. Z drugiej strony, trzeba też uważać, bo wielu ludzi biednych ma postawę albo fatalistyczną, albo roszczeniową. Tak że najważniejsze, to być realistą :) I rzecz jasna ufać Bogu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiście że cię pamiętam :-) Rozsądny facet na nierozsądnym forum ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zawsze istnieli tacy ludzie którym łatwiej było prosić o pomoc niż samemu coś zrobić. Ja tego nie rozumiem, ja bym się wstydziła, ale to nie jest ani odkrycie naszych czasów czy ustroju ani ery komputerów. Tak zawsze było.

    OdpowiedzUsuń
  12. mamba12:04

    Hej Przyjacielu!

    Życzę Ci przede wszystkim zdrowia i żadnych więcej rozczarowań w nadchodzącym roku. Niech Cię Pan błogosławi i strzeże.

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy12:40

    ZDROWYCH RADOSNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA
    NAJPIĘKNIEJSZYCH ZE WSZYSTKICH ŚWIĄT
    SZCZĘŚCIA I RADOŚCI SPĘDZENIA Z NAJBLIŻSZYMI
    ILE GWIAZD NA NIEBIE TYLE MIŁOŚCI WOKOŁO CIEBIE

    OdpowiedzUsuń
  14. ŚPIJ SYNECZKU


    ŚPIJ MALEŃKI ŚPIJ
    ŚNIJ NAJPIĘKNIEJSZE SNY
    A NAJPIĘKNIEJSZY Z NICH
    NIECH CI SIĘ SPEŁNI
    NIE PŁACZ WIĘCEJ JUŻ
    NA PÓŹNIEJ ZOSTAW ŁZY
    PRZECIEŻ CI DOBRZE TU
    JAK MOŻE NIGDY

    A DO SNU NIECH CIĘ UKOŁYSZE
    WIATRU GRANIE
    W NIEBIE SREBRNI ANIOŁOWIE
    NIECH ŚPIEWAJĄ
    JUŻ NOWINA PTAKIEM LECI
    JUŻ SIĘ CAŁY ŚWIAT RADUJE
    ŻE W BETLEJEM
    MAŁE DZIECIĘ
    BÓG SIĘ NAM NARODZIŁ
    ŚPIJ MALEŃKI ŚPIJ
    ŚNIJ NAJPIĘKNIEJSZE SNY
    KOLĘDOWE SNY
    ZACZAROWANE
    NIE PŁACZ WIĘCEJ JUŻ
    NA PÓŹNIEJ ZOSTAW ŁZY
    JESTEM PRZY TOBIE
    TAK JUŻ ZOSTANIE

    A DO SNU NIECH CIĘ UKOŁYSZE
    WIATRU GRANIE...
    R.Brączek, L. Jazgar

    OdpowiedzUsuń
  15. SPOKOJNYCH I BŁOGOSŁAWIONYCH ŚWIĄT... a za to co przeczytałem SZACUN! Tsj;-)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.