środa, 23 lutego 2011

Raj jeszcze nie utracony

Wychowałem się w ateistycznej rodzinie toteż moim najgłębszym, najbardziej skrywanym lękiem nie jest to, czy Bóg mnie nie odrzuci, ale to, czy On w ogóle istnieje...

Tak, moja wiara, choć w dużej mierze oparta na osobistym doświadczeniu, nie jest wcale większa od przeciętnej. Obcy mi jest katolicyzm kulturowy, taka niedzielna pobożność na pokaz, ale też i wątpliwości miewam zapewne głębsze niż przeciętny katolik, który wrastał w wiarę od najmłodszych lat.

Nie boję się tej ateistycznie pojmowanej śmierci: ten lęk przeżywałem najboleśniej w dzieciństwie. Dziś, kiedy z racji wieku (a przede wszystkim choroby) jakoś tam muszę tę myśl o śmierci oswajać, perspektywa że "tam" nie ma po prostu niczego, nie przytłacza mnie szczególnie. Ot, zwykły sen, tyle że już się nie obudzę. Raczej żal mi perspektywy wieczności spędzanej z tymi, których kocham.

Gdyby miało się okazać, że Jego nie ma, bardziej przykra byłaby dla mnie świadomość, że nie zobaczę już tych, którzy odeszli, że nie spotkam więcej syna, swoich dziadków i rodziców, że nie pójdziemy wspólnie na długi spacer, nie usiądziemy gdzieś pod drzewem, nie będzie więcej miłości i wspólnych spraw.

Taka wizja raju stała mi się szczególnie droga w ostatnich czasach. Zapewne pod wpływem lektury książek Johna Eldredge'a. Wspomina on w jednej z nich o wycieczce konnej, na którą chciałby kiedyś "tam" właśnie zabrać swojego ojca i syna.

Kościół Katolicki, jak zresztą każdy inny, z wielką ostrożnością wypowiada się na temat raju. Wiadomo właściwie tylko, że jest nam obiecany i że będzie wspaniały. Ale jaki konkretnie? Dziwne, że przez wieki bardziej rozwinęły się wszelakie wizje piekła i najróżniejszych czyśćcowych okropności, niż te "wielkie rzeczy," które przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1Kor 2,9).

A dla mnie najbardziej zachwycająca wizja raju to właśnie spacer z rodziną w jakimś przepięknym zakątku, wspólny posiłek i radość z bycia razem. Ot, taka codzienność przeniesiona w wymiar wieczności. I tego byłoby mi żal najbardziej, gdyby świat okazał się bardziej prozaiczny od mojej wiary.

1 komentarz:

  1. mamba14:35

    Dobrze Cię tu znów widzieć, Przyjacielu!

    Chyba wiem skąd Ci się te lęki biorą. Mogę tylko powiedzieć, że miną jak tylko poczujesz się lepiej. Życzę Ci tego jak najprędzej.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.