Heh! A jakiego tytułu spodziewaliście się teraz? Zakładając oczywiście, że w ogóle się czegoś jeszcze po mnie spodziewaliście...
No, proszę. Napisałem w jednej z ostatnich notek, że to nie moja najmocniejsza strona. Od zawsze. Znaczy, prosić umiem. Także żądać i egzekwować kiedy trzeba. Nie mówię o problemach z asertywnością w stosunkach z ludźmi. Ja nie bardzo umiem prosić Boga. Nigdy nie umiałem.
Może dlatego, że inaczej poznawałem wiarę? Dopiero jako nastolatek, nie małe dziecko. Nie wiem. Ale zawsze dla mnie pierwsza była modlitwa uwielbienia. Nawet nie wiedziałbym o co Go prosić.
A przez ten ostatni czas właśnie głównie prosiłem. Po raz pierwszy w życiu. O co? O nadzieję. I o wiarę. Taką prawdziwą bez strachu.
Nie, wcale nie mam takiej wiary. Wciąż kołacze mi się po głowie, że może to wszystko bez sensu, że to złudzenie, że TAM nikogo ani niczego nie ma... No dobrze. Ktoś o mnie powiedział że ja rozmawiam z Bogiem. Wiele razy już dzieliłem się z Wami tym poczuciem Jego obecności, Jego działania... Ale co jeśli to tylko złudzenie? Czasem mam wrażenie że słyszę w sercu Jego słowa... A co jeśli to tylko moja wyobraźnia?
Co, jeśli za którymś razem po prostu poczuję takie przenikliwe zimno, kiedy serce przestaje pracować i ogarnie mnie ciemność która nie skończy się bólem klatki piersiowej i pełnymi napięcia słowami lekarza: "Halo, słyszy mnie pan?"
Nie, nie byłem w stanie śmierci klinicznej. Ale mnie kilka razy reanimowano. Raz miałem nawet odczucie że gdzieś lecę, jakbym spadał do góry (takie dziwne wrażenie) i wiedziałem że lądowanie będzie miękkie bo On tylko czeka żeby mnie złapać. Ale nie zawsze tak było. Może i to złudzenie niedotlenionego mózgu? Tak jak te wszystkie opowieści z książek typu "Życie po życiu"?
Ja wiem i wielokrotnie to powtarzałem, że wiara bez wątpliwości byłaby wiedzą. Że każdy ma chwile zwiątpienia i strachu. Zazdroszczę tym, którzy potrafią je przezwyciężyć. Bo wiara, kiedy już wszystko w życiu zawiodło, kiedy czujesz że nic nie ma sensu, że nikomu już nie jesteś potrzebny, że nic cię tu więcej nie czeka... Taka wiara pozwala przetrwać. Bez niej jesteś jak... jak statek któremu zabrakło wiatru w żaglach i tylko kołysze się bezradnie i bez sensu na falach.
Więc proszę. O wiarę. O nadzieję. O miłość? Nie, już chyba nie. Nadzieja wystarczy...
Ja to uwielbiam, a Tobie może pomoże. Oczywiście, x Jan Twardowski:
OdpowiedzUsuń"Stukam do nieba
proszę o wiarę
ale nie o taką z płaczem na ramieniu
taką co liczy gwiazdy a nie widzi kury
taką jak motyl na jeden dzień
ale
zawsze świeża bo nieskończoną
taką co biegnie jak owca za matką
nie pojmuje ale rozumie
ze słów wybiera najmniejsze
nie na wszystko ma odpowiedz
i nie przewraca się do góry nogami
ja żeli kogoś szlag trafi"
Liam, ja ci zazdroszczę wiary! Jak możesz tak o sobie myśleć? Dla mnie jesteś wzorem chrześcijanina, z Twojego bloga uczę się prawdziwej wiary.
OdpowiedzUsuńA o miłość dla Ciebie będę się modlić tak jak modlę się o Twoje zdrowie. Nie możesz być statkiem bez wiatru w żaglach, jesteś wspaniałym człowiekiem na pewno zasługujesz na więcej. Proszę, nie załamuj się. Jesteśmy z Tobą!
No cóż, wiarę się w ogniu próbuje. Widać Nasz Pan takie ma dla ciebie zadanie. Postaraj się Go nie zawieść a wszystko będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńBól choroba cierpienie i śmierć są tylko doświadczeniami jakie Bóg na nas zsyła. Bardzo łatwo jest stracić nadzieję jeżeli pokłada się ją tylko w doczesnym życiu i śmiertelnych ludziach.
Św Paweł mówi, że ...MIŁOŚĆ jest najważniejsza, ale bez WIARY jest malutka, bez NADZIEI krucha. Życzę więć wiary jak ziarenka gorczycy, niech rośnie i rozkwita a razem z nią oczywiście miłość i potrzebna ...NADZIEJA :)
OdpowiedzUsuńZwątpienie mnie też dopadło, więc łatwiej pocieszać. Gdy czytam Twój tekst robi się ono malutkie :) Powodzenia !
Marku, też będę się modlić o miłość dla Ciebie. Nie trać tej pięknej wiary jaką nam tu pokazujesz już od tylu miesięcy. Jesteśmy z Tobą, nie damy Ci pogrążyć się w rozpaczy. Choć pewnie trudno nam sobie wyobrazić przez co przechodzisz ale każdego z nas to czeka i nikt nie powinien wtedy być sam.
OdpowiedzUsuńPamiętaj że zawsze masz nas. Ja, Palabra, Kamila i mamba, może także Tygrys? Nie wiem. W każdym razie masz tu grono wiernych czytelników chyba od samego początku bloga.
Jesteś nam potrzebny. Myślę że mogę to powiedzieć za nas wszystkich chociaż nie każdego znam. Ale pomagasz nam w trudnych sytuacjach, zachęcasz do pogłębiania wiary i nawet jeśli nie zawsze się zgadzamy to dajesz do myślenia, pomagasz nam się rozwijać. Potrzebujemy Cię więc nie wolno Ci się załamywać ani tracić nadziei. Bóg też jest przy Tobie, trzyma Cię w ramionach kiedy najtrudniej.
Odwagi, Marku.
Dziękuję Wam. Z całego serca.
OdpowiedzUsuńNo dobra, dosyć smęcenia. Dawaj następny odcinek tego swojego romansidła! :D
OdpowiedzUsuńProście, a będzie wam dane. Liam, jeśli prosisz o wiarę i nadzieję, na pewno ją dostaniesz, choć możesz sobie na początku pewnych rzeczy jeszcze nie uświadamiać... Gdyby parę lat temu ktoś mi powiedział, że nawrócę się, to bym taką osobę uznała za wariata. Ja jednak wierzę, że Duch Święty działa gdy tylko nie zatwardzamy swojego serca, a On nie ma względu na osobę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak piszesz Liam, to jest wiara, nie wiedza. I takie myśli czasem mogą przyjść. Może Pan Bóg chcę Cię czegoś przez to nauczyć? Jeśli nie miałeś wcześniej wiele doświadczenia modlitwy prośby, proś Pana Boga, o to czego potrzebujesz. O wiarę. Pozdrawiam i pamiętam w modlitwie.
OdpowiedzUsuń