wtorek, 13 kwietnia 2010

Zniechęcenie

Dlaczego tyle mówię o zatrzymywaniu się na własnym grzechu, o spoglądaniu wstecz? To samo mówi John Eldredge, nazywając to "traceniem serca." I jako winowajcę wskazuje szatana...

Zgadzam się z nim. I ja widzę w swoim życiu, że głos Boga nigdy nie łamie serca. Nie krytykuje dla samego krytykowania, ale skłania do działania, do poprawy. To od szatana pochodzi każdy głos, który mówi Ci, że jesteś do niczego, że nie warto nawet próbować. "Po owocach poznacie..."

To przecież logiczne, prawda? Komu zależy na tym, żebyśmy niczego nie próbowali zmienić? Żebyśmy usiedli i płakali nad swoim losem, ale nie starali się go poprawić? Żebyśmy zrezygnowali z prób bycia z Bogiem?

Jeszcze raz powtarzam. Nie chodzi mi o radosne trwanie w grzechu i liczenie na to, że Bóg i tak nas kocha. To inna pułapka. A przecież "Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują." (M1 7,14). Napisano mnóstwo traktatów i rozpraw naukowych wyjaśniających ten werset i pewnie interpretacji jest bez liku. Moja jest taka, że należy znaleźć złoty środek pomiędzy pokorą a samozadowoleniem, i to właśnie jest takie trudne.

Bo pokora każe zgiąć kolana, trwać w przerażeniu z powodu własnej grzeszności i biczować się, choćby tylko psychicznie. A samozadowolenie... wiadomo: "Bóg jest dobry, i tak przebaczy." Szatańskie kuszenie po obu stronach drogi.

Dlaczego uważam, że nadmierna, czy raczej fałszywie rozumiana pokora jest szatańską pułapką? Bo prowadzi do bierności, do rezygnacji, do postawy "takiego mnie Panie Boże stworzyłeś, nie mam sił, by cokolwiek zmienić na lepsze." Czy tego oczekuje od nas Bóg? Żebyśmy przestali walczyć i uznali się za pokonanych?

Po drugiej stronie ścieżki jest coś, co zawsze raziło mnie w jednej z ukochanych przeze mnie piosenek Edyty Geppert "Zamiast":

"Ile mam grzechów? któż to wie...
A do liczenia nie mam głowy
Wszystkie darujesz mi i tak
Nie jesteś przecież drobiazgowy"

No, ja też mam nadzieję, że Bóg nie jest drobiazgowy, ale powiedzcie, nic Was nie razi w takim postawieniu sprawy? Bo przecież w ten deseń to można wszystko. To chyba jednak nie wymaga głębszych tłumaczeń. W każdym razie chyba nie dla człowieka wierzącego. Nam raczej trudno uniknąć drugiej skrajności.

A przecież nie mielibyśmy dziś w co wierzyć, gdyby w tę pułapkę wpadli apostołowie. Nie przetrwałoby objawienie, nie byłoby Kościoła, Boży plan nie udałby się bez ludzi, głoszących Dobrą Nowinę. Właśnie tych samych, którzy tak haniebnie Boga zawiedli pod krzyżem. I nie będzie tego objawienia bez Ciebie i beze mnie. Jeśli usiądziemy i zaczniemy płakać nad sobą...



11 komentarzy:

  1. Anonimowy13:56

    Bardzo pięknie. Podpisuję się pod tym obiema rękami. Jeden z najgorszych grzechów to zakopywanie talentu do ziemi. Jak kto umie, lepiej, gorzej ale jakoś nim obracać trzeba. Pozdrawiam. (olila)
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mamba14:48

    Znowu "twoja interpretacja" ale tym razem akurat się zgadzam bo i Kościół Katolicki mówi podobnie. Z tym Lutrem to jednak niech pan Liam uważa ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A papiez JPII "nie uważał" i podpisal katolicko luteranską deklaracje o usprawiedliwieniu (31.10,1999) w Augsburgu. Zdarzenie to nazwano ekumenicznym wydarzeniem stulecia.
    Mambo, katolicyzm to nie oblęzona twierdza.

    OdpowiedzUsuń
  4. mamba18:02

    Nauka Marcina Lutra o usprawiedliwieniu została uroczyście potępiona jako heretycka przez Sobór Trydencki:

    "Gdyby ktoś zaprzeczał, że wina grzechu pierworodnego jest odpuszczana mocą łaski Pana naszego, Jezusa Chrystusa, udzielanej podczas chrztu, albo twierdził również, że ta łaska nie daje odpuszczenia wszystkiego, co ma w prawdziwym i właściwym sensie naturę grzechu, ale że tylko osłabia grzech, albo powoduje, że grzech już nie obarcza winą – niech będzie wyklęty". (Sobór Trydencki, Sesja V, kanon 5).

    "Gdyby ktoś powiedział, że ludzie są usprawiedliwiani, czy to przez samo przypisanie im sprawiedliwości Chrystusa, czy też przez samo tylko odpuszczenie grzechów, z wyłączeniem łaski i miłości wlewanych przez Ducha Świętego w ich serca, w których trwają, albo też, że łaska naszego usprawiedliwienia – to tylko życzliwość Boga – niech będzie wyklęty". (Sobór Trydencki, Sesja VI, kanon 11).

    Niestety obawiam się że nie był to jedyny błąd JPII :-(

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się w zupełności. Muszę koniecznie przeczytać więcej książek Johna, koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi sie, mamba, ze jestes lefebrystą, albo z nimi sympatyzujesz. Po Soborze Trydenckim byl jeszcze Sobor Watykanski I i Sobor Watykanski II - dzielo wspanialego Papieza Jana XXIII i potem Pawla VI. Ale Ty z pewnoscia obwiniasz ich, takze JPII, za wszelkie zmiany niezgodne z duchem Trydentu. Dyskusja wobec tego z Toba ( i Tobie podobnym, a znam takich) jest niemozliwa. Dziwi mnie tylko dlaczego poswiecasz tyle czasu i myslenia na takich "bezboznikow" jak np. ja czy wlasciciel tego bloga - czyzby z obawy o nasze zbawienie? Zostaw to Duchowi Swietemu...Naprawde.

    OdpowiedzUsuń
  7. mamba19:59

    Powiedzmy że chciałbym żebyście się nawrócili i mieli życie wieczne. Pozdrawiam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Michale, ja wiem doskonale, że są tacy katolicy, którzy uważają że wszystko co poza Kościołem Katolickim to herezja, głupota i w ogóle w piekle zgnije.

    Ja pozwalam się tutaj wypowiadać każdemu, ale mam nadzieję że widzisz, iż ja do takich nie należę. Bardzo chętnie poznaję inne przekonania i starałbym się raczej uczyć i znajdować to co nas łączy niż koncentrować na tym, co dzieli. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. mamba21:54

    Nie jestem lefebrystą ale oni przynajmniej szanują tradycję. Jeszcze kilka takich deklaracji, Asyżów i innych kwiatków i nasza religia rozmyje się zupełnie, a może zaczniemy też wierzyć w reinkarnację? Nie sądzę żeby Bogu o to chodziło.

    OdpowiedzUsuń
  10. >>>Mikolaj Gomułka
    Napisal Pan, między innymi:
    / Ludzie tutaj nie chodzi o jakiś Sobόr Trydencki(…)/
    Poruszyl Pan wazny problem: znaczenie wiary i uczynkow dla zbawienia i w zwiazku z tym roznice miezy traktowaniem tych spraw przez protestantow i katolikow. Szkoda, ze uzyl Pan takiego niefortunnego okreslenia jak: JAKIŚ Sobor Trydencki. Jak by Pan zareagowal, gdyby ktos napisal, powiedział: jakies tezy jakiegos Lutra?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja myślę, że Michałowi chodziło o coś innego. On ma niejakie problemy z językiem polskim, więc może nie do końca rozumie pewne subtelności...

    Ja odebrałem Jego wypowiedź tak, że wszelkie sobory i ludzkie ustalenia są wtórne wobec Pisma Świętego. I tu się z nim zgadzam, choć kłopot powstaje przy interpretacji tegoż właśnie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.