środa, 28 kwietnia 2010

Panie, któż się ostanie?

Pisałem już kiedyś, że Pan Bóg ma wobec mnie ciekawą taktykę. Ilekroć zapędzę się za bardzo, zachwycę własnymi odkryciami, kiedy tylko coś mnie pochłonie, zaraz znajduje sposób, żeby mnie przyhamować; może nie od razu wiadro zimnej wody, ale tej Bożej "smyczy" już nieraz doświadczyłem.

I teraz tak się zagłębiam ostatnio w odkrywanie miłości, w zachwyt nad Jego miłosierdziem, a tu wczorajszego wieczoru czytam: "Tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień Pański; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego budowla wzniesiona na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień." (1 Kor 3,13-15).

Zatrzymało mnie. Zacząłem się zastanawiać, co ja takiego robię w życiu, co mogłoby przetrwać Jego ogień? Po ludzku to może i jestem porządnym człowiekiem: pracuję, wychowuję syna, utrzymuję dom... Ale co z tego zostanie tam? Trochę modlitwy może - tej za innych, bo za siebie to nie sztuka. Kilka razy dałem jałmużnę, komuś tam raz czy drugi pomogłem... I to wszystko? Coś jakby mało...

A cóż jeszcze może się dla Niego liczyć? Przecież my tu głównie wszyscy zabiegamy o siebie, o swoje szczęście. Ewentualnie najbliższych. No, może jeszcze praca zawodowa. Lekarz, policjant, adwokat, listonosz - jakaś tam służba innym jest. Kogoś uratować, przynieść dobrą nowinę, dać uśmiech. A ja? Siedzę przy komputerze, kasuję spam, robię korekty i usuwam brzydkie posty na kilku forach. Więcej ludzi ma o to żal, niż jest wdzięcznych.

A ilu ludzi skrzywdziłem nawet o tym nie wiedząc? Bo przeszedłem obojętnie, bo nie zauważyłem, bo byłem zajęty... Najbliżsi? Toż i grzesznicy o nich pamiętają, to żadna zasługa. A moja modlitwa? Ciągłe roszczenia, pretensje? No, czasem niby podziękuję, powiem że kocham, że jest fajnie. Ale to też tylko dla siebie.

Ilu z nas tak naprawdę może powiedzieć, że buduje na fundamencie? Może warto czasem zrobić taki rachunek sumienia: rozliczyć się nie z tego, co z naszej perspektywy dobre czy złe, ale spojrzeć szerzej? Zobaczyć co my właściwie dla innych robimy? Co z tą miłością nie u Boga ale w nas?



23 komentarze:

  1. Zapominasz że piszesz też wspaniałego bloga który pomaga wielu ludziom :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mamba13:07

    No dobrze pan Liam kombinuje, dobrze. Tyle że ładne obrazki, opowieści o miłości i kilka zachwyconych panienek to też taki sobie fundament. Jeszcze coś by się przydało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu jesteś nieprzyjemny mambo. Jeśli uważasz mnie za zachwyconą panienkę to nie mamy o czym rozmawiać. Mnie się blog Liama bardzo podoba i uważam że ciekawie opisuje swoje przemyślenia. Faktycznie może pomóc wielu osobom. Tylko Tobie to już chyba nic nie pomoże jak umiesz tylko być taki zgryźliwy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. mamba16:21

    Och przepraszam jeśli uraziłem :-D Chodziło mi o to że zachwyt nawet najwspanialszych panienek to z punktu widzenia wieczności też niewielka zasługa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nachodzą mnie podobne myśli, coraz częściej... Czym ja jestem wobec Jego potęgi? Czy potrafię choć trochę odwdzięczyć się za łaskę, którą mnie obdarza? Wiem jedno - nie doceniam Go. I chyba pora to zmienić.

    Strasznie Ci dziękuję za pomoc z wierszem. :) Każde słowo na jego temat to dla mnie ogromna podpora, bo męczę się z nim od dłuższego czasu, a wciąż niewiele przychodzi mi do głowy.. Ja fascynuję się językoznawstwem, nie poezją. ;) Tylko...gdzie dokładnie mogę znaleźć fragment o policzonych włosach na głowie? Bardzo mi na nim zależy, ale nie mam pojęcia gdzie szukać.

    Pozdrawiam serdecznie :) Dopisz do swej listy dobrych uczynków pomoc dla mnie, modlitwę za mnie i ciągłe umacnianie mnie w wierze swoją postawą. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Liam,tylko nie popadnij w pychę..hehehe,ja wolę gdy mnie "gryzą",mam nad czym myśleć,ci co słodzą "usypiają" (a to niebezpieczne)-heh--zaczęłam czytać od komentarzy...hihihi-jak przeczytam notkę,to może coś skrobnę więcej

    OdpowiedzUsuń
  7. Bóg patrzy na serce i na możliwości. Każdy z czasem uczy się empatii, wrażliwości i miłości do drugiego człowieka. Dla Niego ważne jest nawet niby "głupie" pisanie na blogach... Ja przez blog pomogłam jednej osobie, która bardzo cierpiała, a teraz ta osoba nie jest już tylko jakąś znajomą z Internetu - ta osoba nawróciła się i jest teraz moją siostrą w Chrystusie :) Ja również otrzymałam pomoc tą drogą... Tak więc Liam, każdy gest się liczy. Ważna jest intencja i nastawienie naszego serca.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No właśnie ja też uważam że każdy gest się liczy. A mamba i Renata tylko złośliwości prawią. Jak wam się nie podoba to przecież nie ma przymusu czytać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli wartość pracy mierzysz wdzięcznością ludzi... to podziękuj Bogu że byłeś nauczycielem:) To dopiero służba i to ciężka:) A co ma powiedzieć kanar i komornik? ;)
    Przypomnę Ci jeszcze że pomogłeś komuś wyjść z depresji i odzyskać sens życia, i to wcale nie wtedy gdy byłeś zakochany... wcześniej. Że ustawiasz do pionu pewne niesforne półdiablę kiedy jego matka już ledwo zipie... że jesteś podporą i oparciem, niezawodnym Przyjacielem,, nadwornym psychologiem, informatykiem, kucharzem... i sam wiesz kim jeszcze:) Dla mnie. A dla innych? Pozwól że Ci przypomnę tamtą dziewczynę pijaną co ją zbierałeś z chodnika bo było zimno... całkiem obcą osobę. I takich zdarzeń jest w Twoim życiu dużo, nie tylko bliscy skorzystali z twojego życia. Pan Bóg wie to najlepiej i On na pewno nie zapomni żadnego dobra które wykonałeś. A myślę że są i tacy co się do nas po tamtej stronie ku naszemu zdziwieniu przyznają, bo pomogliśmy nie wiedząc o tym.

    OdpowiedzUsuń
  10. mamba23:55

    To już widzę laurka w odcinkach się tu całkiem zrobiła. Panu Liamowi widać wystarczy się użalić nad sobą i już biegnie cały tłum pocieszać, co?

    Tylko nadzieję trzeba mieć że to nie są puste słowa podyktowane samymi emocjami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy00:49

    Od dosc dawna tu zagladam.
    Codziennie.
    Lubie to miejsce.
    Lubie sposob w jaki poruszane sa tematy.
    Pomijam to,ze na wiele zagadnien dzieki temu blogowi i Waszym wypowiedziom patrze troche inaczej.Jakby swiezej / wiem,wiem - niefortunnie to ujelam :-)/
    No i rowniez jestem / tak jak autor bloga/ pod wrazeniem ksiazek J.Eldredge.

    Nie udzielam sie co prawda na forum,ale wypowiedzi innych rowniez czytam.
    Rowniez albo moze - przede wszystkim.
    Ale do sedna :)

    Mamba nie jest taki zly jakim go widzicie.
    Mamba w ogole nie jest zly.
    Jestem tego pewna.
    W ciekawy ,najczesciej cierpki sposob zmusza Liama do rozwijania sie w Jego przemysleniach.
    Trzyma Liama w pionie,aby ten byl czujny i nie spoczal na laurach.Tak to widze.
    Ale to fajne zjawisko te polemiki.

    Wybacz Mamba,ze sie wtracam i nie uwazam wcale abys potrzebowal mojego wsparcia - nie o to tu chodzi.Poza tym - wydajesz sie byc silnym czlowiekiem.
    Chodzi mi raczej o stereotypy jakim ulegamy jako ludzie,przywarlo bowiem,ze sie czepiasz a przeciez czesto sie usmiechasz.

    ""(...)Zobaczyć co my właściwie dla innych robimy? ""

    Czasem nie klepiac po ramieniu,robimy dla kogos wiecej niz nam sie wydaje.
    Czasem ktos nie klepiac nas po ramieniu,robi dla nas wiecej niz nam sie wydaje.

    Pozdrawiam Was wszystkich,jestescie mi bardzo bliscy.

    Meve

    OdpowiedzUsuń
  12. mamba08:48

    Mamba nie jest taki zły, mamba wcale nie jest zły!

    :-DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  13. ... Niech no tylko zakwitną jabłonie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Meve. Nie wiem od jak dawna tu zaglądasz, ale moze nie od dość dawna. Mamba krytykuje wszystko od samego początku. Nie wiem może i dobrze skoro Liam publikuje jego komentarze chociaż ma możliwość moderowania, to pewnie mu nie przeszkadza. Ale można krytykować i krytykować. Nie trzeba od razu klepać po ramieniu, wystarczy po prostu nie obrażać.

    OdpowiedzUsuń
  15. mamba14:47

    Ja jeszcze raz bardzo przepraszam wszystkie panie które poczuły się obrażone. Moją intencją było obrażenie wyłącznie Liama ale on jakoś się nie poczuwa.

    OdpowiedzUsuń
  16. kamila..a ja obserwuję twoje wpisy od samego początku..i wybacz-ale jestem gotowa wysunąć wniosek-iż gdyby Liam napisał że białe jest czarne,zgodziłabyś się z nim bez chwili zastanowienia ;)..no cóż,obawiam się że dawno straciłaś obiektywizm,a za dużo uczuć na planie pierwszym;p.
    mamba..polemizuje..to jest duża róża różnica..na pewno nie krytyka ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. najbliżsi toż i grzesznicy o nich pamiętają..no toś mi zadał bobu ;)--bo mnie PB tylko pośród najbliższych stawia..a od prawie trzech lat,zrobił to nawet bardzo(za bardzo) radykalnie--a bronię się przed tym nogami i rękami ,i nic z tego...przyjaźń nie jest mi pisana--matkowanie tak (choć wcale mi tak dobrze z tym nie idzie)...ci bardziej ironiczni,twierdzą ,że sam fakt posiadania 7 dzieci zapewnia mi aureolkę (nie słuchać prześmiewców,nie słucham)--masz rację,każdy tak naprawdę zabiega o siebie..(nawet jeśli całe życie poświęci się wolontariatowi)
    Nie da się przejść przez życie,nie krzywdząc,nie depcząc (choćby nieświadomie właśnie)..tylko wiesz,czasem ta wyrządzana przez nas krzywda,może być błogosławieństwem dla skrzywdzonego..wszystko ma swój sens i cel..i brak fundamentów (który to brak stwierdziłam u siebie) też...wszytko tak naprawdę sprowadza się do jednego...do naszej relacji z Bogiem Żywym--nic więcej za bardzo się nie liczy

    OdpowiedzUsuń
  18. Ehem... no tak. Jak widać nie poczuwam się specjalnie obrażany. Doceniam i cieszę się bardzo każdym komentarzem, ale rację muszę przyznać Renacie: za dużo uczuć bywa niebezpieczne, szczególnie przez internet. :D

    A, i przepraszam bardzo za tych najbliższych. Tylko że to nie ja, to On: Mt 4,29. I przyznam że niekoniecznie przemawia do mnie Twój relatywizm. Jasne, z Bożej perspektywy to pewnie tak właśnie wygląda, ale nie nam się tym usprawiedliwiać.

    I tak ogólnie, to chciałem jeszcze raz serdecznie podziękować za wszystkie pocieszenia jakie tu dostałem, zupełnie nie wiem czemu. Aż tak płaczliwie zabrzmiałem? :D

    Poza tym witam Meve w gronie komentatorów. Mądrze piszesz - jeśli i tak zaglądasz, to odzywaj się częściej. Im więcej tym przyjemniej... (zmykam, bo mi się znów za frywolność oberwie od mamby)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja widzę że Liam z Mambą obaj świetnie się bawią tymi komentarzami i pewnie nasze opinie na ten temat nie mają większego znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  20. Amorku, wszystkie opinie mają dla mnie znaczenie. Ja po to tego bloga piszę, żeby dowiedzieć się co inni myślą, jak postrzegają sprawy które mnie nurtują. Dlatego nie cenzoruję komentarzy o ile nie są wulgarne. Zgadzam się z nimi lub nie, ale zawsze je najpierw przemyślę :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej!
    dziękuję za coraz więcej ja i mnie :) na blogu, w sensie odejcia od stylu ja sam nazwałeś kaznodziejskiego.
    Co po nas zostanie...mocny ten kawałek z Pisma sw., oj mocny.
    My to nasze czyny, to ze starasz sie robic wszystko co zostało Ci powierzone jak najlepiej.
    Praca która przeciez tez służy dobru ludzi, pilnujesz porządku, słuzy też Bogu!
    Widać, ze tylko brakuje Ci docenienia przez ludzi w pracy...a zobacz tutaj jak Cie doceniają :)
    Wydaje mi sie ze nie z tego będziemy sądzeni co zrobilismy ale z tego jakie mieliśmy intencje.

    "budowla wzniesiona na fundamencie" co jest naszym fundamentem...a juz od Pana Boga zalezy co z tą budowlą będzie, może ją zburzyć i zbudować na nowo?
    Ale fundament to intencje dla mnie i bycie blisko Pana Boga, tak jak to tylko możliwe.

    Meve piękny wpis:)
    Mambo nie jestes zły, czasem dobrze miec taki palec w oko, dzieki niemu jest rozwój
    Ja bardzo cenię Twoje wpisy, choć na początku wydawaleś mi się "czepliwy" :)

    Widzisz, masz też swoje grono wielbicielek :))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj Dorianko.

    Wiesz, mam wrażenie że się trochę nie rozumiemy... Ja nie pisałem "ja" i "mnie" pod Twoim wpływem. Po prostu niektóre refleksje są dla mnie bardziej, inne mniej osobiste. Ale dziękuję za feedback.

    Nie pisałem również tej notki żeby sobie ponarzekać i poszukać docenienia. Miło mi naturalnie, ale cel mój był bardziej refeksyjny. Właśnie nie "ja" biedny co to mnie brak udzkiej wdzięczności bo nic nie robię, ale "my" - co też każdy z Was komentujących ma w życiu takiego co może się ostać?

    Nie, nie musicie tu pisać. Tylko wszyscy się nad tym zastanówmy - tak jak ja to robię - bo chyba warto tak czasem pomyśleć?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.