wtorek, 6 kwietnia 2010

Moje herezje

Z powodu tego bloga zostałem nazwany heretykiem, bluźniercą nawet. Dziękuję :) Chciałbym się jednak wytłumaczyć. Nie piszę tutaj, żeby kogokolwiek nawracać, przekonywać czy pouczać. Zacząłem na prośbę mojej dziewczyny, z którą wcześniej dzieliłem się swoimi przemyśleniami mailem lub prywatnie. Szczerze mówiąc, nie sądziłem nawet że aż tyle osób będzie mnie czytać i jeszcze mieć coś do powiedzenia!

Skoro jednak tak się dzieje, to bardzo się cieszę. Pamiętajcie tylko proszę, że to nie katecheza, ale świadectwo. Jak napisałem w profilu, to po prostu opowieści o moich własnych spotkaniach z Bogiem. Proszę komentujcie, dzielcie się swoimi myślami, nie zgadzajcie się ile dusza zapragnie ale miejcie świadomość, że moja wrażliwość jest tylko moja i nie ma obowiązku być identyczna z Waszą. Poglądami także możemy się różnić.

Anonimowy widzi zgrzyty pomiędzy tym co piszę a Biblią. Bardzo być może. Dla mnie Biblia jest pismem natchnionym, otwartym jednak do interpretacji. I fakt, czasem moje interpretacje mogą nie być zgodne z nauką Kościoła Katolickiego (nigdzie nie napisałem, że jestem katolikiem) czy nawet z żadnym innym Kościołem. Nie jestem egzegetą ani teologiem i nie mam takich ambicji. Jestem - jak mówi tytuł bloga - w drodze. Do Boga i Jego miłości. Szukam, uczę się i myślę.

Nie wiedziałem, że objawienia Św. Faustyny są niebiblijne. Mnie, prawdę mówiąc ten ton wypowiedzi, ta pobożność nie przekonuje. Ja posoborowy jestem, Tishnerowski raczej. I pewnie duchem bliżej mi do wspólnoty z Taize niż do katolicyzmu. Ksiądz Hryniewicz bardziej do mnie przemawia niż ojciec Rydzyk. "Bojaźń boża" oznacza dla mnie głęboki szacunek i pokorę, a nie lęk per se. Ale wyjaśnię, bo czasem chyba posługuję się skrótami myślowymi które nie dla wszystkich są jasne.

Naturalnie nie wierzę, że Bóg JEST światłem słonecznym. Wszak mówimy o Jahwe, nie o Światowidzie. Tyle że słowami trudno wyrazić niektóre przeżycia. Ja nawiązałem do swojego odczucia z pewnych snów, które towarzyszą mi przez całe życie, a które - nieudolnie, przyznaję - starałem się opisać w jednym z pierwszych tutaj wpisów Sny.

To doświadczenie fizycznej, niemal namacalnej obecności Boga w powietrzu, w świetle, we wszystkim co mnie otacza i przenika. Przeszywające poczucie substancji Boga. Nowe Jeruzalem z moich snów zalane jest słońcem i stąd to porównanie, bo obecność Boga tam właśnie przenika wszystko. Naprawdę nie wiem jakiej metafory użyć, jak ubrać to w słowa. Chciałbym czasem być poetą.

Z dalszych słów Anonimowego wywnioskowałem, że ona chyba nie jest katoliczką. Katolicy wprawdzie nie wierzą, że Bóg mieszka w świątyniach, ale Jego obecność w Eucharystii jest dla nich szczególna i całkiem materialnie dosłowna. Dla mnie również. I takie miałem kiedyś doświadczenie na Mszy Św. w trakcie Przemienienia, że zobaczyłem ołtarz jakby bramą prowadzącą do Jego wymiaru. Toteż traktuję Eucharystię jako szczególny punkt w naszej czasoprzestrzeni, który jest najbliższy, najbardziej styczny z tym, co jest "po tamtej stronie". I zazdroszczę tym, którzy tę rzeczywistość mogą przenieść w siebie - poprzez Komunię.

Samo stwierdzenie, że "On tam czeka" także jest pewną metaforą. Wiem, że Bogu nie są potrzebne nasze modlitwy a mimo to ich pragnie. Pragnie naszej miłości i oddania. Porównałem swoją obecność na jutrzni do randki z dziewczyną, bo tak to właśnie odczuwam. Ją też mogę kochać (i kocham) na odległość. Ale relacja budowana wyłącznie z daleka jest niepełna. Potrzebujemy przecież swojej obecności, bliskości, dowodów tego uczucia... Nie, nie mam na myśli seksu, tylko robienie czegoś dla siebie. Jak wtedy, kiedy źle się poczułem a ona rzuciła wszystko i przyjechała, żeby czuwać przy mnie w nocy bo byłem sam. Jeśli więc ludzie tak kochają, dlaczego moja miłość do Boga miałaby być inna? Tak nas przecież stworzył.

I jeszcze coś. Ja nie wiem do końca, czego On ode mnie oczekuje. I myślę, że nikt z nas nie wie. Możemy tylko próbować za Nim iść, wsłuchiwać w Jego głos i starać się żyć najlepiej jak potrafimy. Pamiętajmy tylko, że każdy z nas jest inny. Bóg musi kochać różnorodność, to widać choćby po przyrodzie. Ja cieszę się, spotykając ludzi, którzy inaczej niż ja patrzą na świat. Możemy wtedy rozmawiać i uczyć się od siebie nawzajem. I tak jest dobrze, bylebyśmy jeszcze się wzajemnie miłowali. :)


25 komentarzy:

  1. Podobnie mysle jak Ty. Podsyłam Ci taki oto
    cytat, S.Grabskiej z książki "Ciekawość nieba, ciekawość ziemi":

    "Umówmy się, że ani ja ciebie nie będę nawracać ani ty mnie - powiedzmy sobie jak każde z nas widzi świat, jak rozumie sens życia. Może znajdziemy coś wspólnego, może się czegoś nauczymy?..."
    Staszka Grabska, niedawno zmarła, to pierwsza kobieta teolog w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Dzięki wielkie, b-m. Czuję że poczytam sobie dzieła tej pani.

    OdpowiedzUsuń
  3. mamba14:09

    To znaczy że jak świadectwo to już skrytykować nie wolno? Jak sam sobie chcesz Pismo Święte interpretować w dodatku bez żadnego przygotowania to co to jest jak nie herezja?

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak czytam, to co piszesz nie wiedząc kim naprawdę jesteś… I nie będę Cię oceniać, bo daleko mi od tego.
    Jedno mnie tylko zastanawia. I tu nie chodzi tylko o Ciebie, ale również o mnie. Piszesz, że „nie wiesz do końca czego On od Ciebie oczekuje”… nie wiem czy w ogóle jest szansa żeby się dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też nie widzę tu żadnych herezji tylko piękne świadectwo żywej wiary.

    OdpowiedzUsuń
  6. >>mamba
    „Jak sam sobie chcesz Pismo Święte interpretować w dodatku bez żadnego przygotowania to co to jest jak nie herezja”?
    Pismo święte nie jest tylko dla ludzi wykształconych i to teologicznie, jest dla wszystkich. I każdy, w zależności od swoich możliwości i potrzeb, inaczej je odbiera. Inaczej za każdym nawet razem, gdy je czyta. Bog do kazdego inaczej przemawia i tyle jest drog do Boga, ile ludzi. Oczywiście, gdy jest się np. katolikiem i chce się nim zostac, powinno się znać nienaruszalne fundamenty tejze religii, wierzyc w nie i przestrzegać. Bo wszelkie poglady SPRZECZNE Z DOGMATAMI danej religii ustawiaja jednostke lub grupę wyznawcow na pozycji herezji. Historia herezji i heretykow w chrześcijaństwie jest bardzo bogata, chcę tylko powiedziec, ze np. w XVI wieku KK uznawal za herezję nauke twórców Reformacji (Luter, Kalwin, Zwingli…) Dzis nazywamy ich ‘bracmi odlaczonymi’.

    Na koniec piekny, w moim pojęciu,cytat z Romana Brandstaettera”

    "Niech będą błogosławione wszystkie drogi,
    Proste, krzywe i dookolne,
    Jeżeli prowadzą do Ciebie..."

    OdpowiedzUsuń
  7. Liam pozdrawiam Cię serdecznie. Piękny blog! A notka wyczerpująca, mam nadzieję, że rozjaśniła wszelkie wątpliwości czytelników. :)

    Piszę tutaj, bo to chyba bardziej osobiste miejsce niż forum. Przykro mi z powodu Twojej choroby. Obiecuję pamięć w modlitwie, choć nie chcę być niesłowna, bo tylu już ludzi mnie o to prosiło.. :)

    Ale nasze cierpienie nie jest bezcelowe, prawda? Ma sens, prawda...? Ja w to wierzę.

    absurdalna z forum:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj, Absurdalna. Mam nadzieję że zagościsz tu na dłużej :)

    Jeśli wierzymy w Boga, to nic nie jest bezsensowne, chociaż czasem ciężko to pojąć. Ja jeszcze półtora roku temu byłem zupełnie zdrowy. Przyplątała się jakaś infekcja, komplikacje i bach! Zapalenie mięśnia sercowego. I tak miałem dużo szczęścia.

    Dlaczego akurat w tym momencie mojego życia? Nie mam pojęcia. Pewnie tak samo jak Ty nie masz pojęcia czemu jest tak, jak jest. Może mamy się dzięki temu czegoś nauczyć? Choćby wrażliwości na innych...

    Tak, ja też wierzę że to ma jakiś sens. A w modlitwie liczy się chęć. Nawet jeśli zapomnisz, to On będzie pamiętał. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. mamba20:56

    No to widzę że ma pan Liam coraz szersze grono obrońców? Hehehe! A niech będzie na zdrowie. Ja tylko zwracam uwagę, że niektóre tezy na tym blogu SĄ sprzeczne z dogmatami KRK i nie wszyscy nazywają odszczepieńców braćmi.

    OdpowiedzUsuń
  10. mamba21:01

    O, proszę sobie popatrzeć na wcześniejsze wpisy jak choćby Chrześcijaństwo http://www-liam.blogspot.com/2010/03/chrzescijanstwo.html gdzie pan Liam broni homoseksualizmu albo tutaj http://www-liam.blogspot.com/2010/03/nadzieja-powszechnego-zbawienia.html gdzie propaguje ideę pustego piekła którą Kościół już dawno potępił.

    Jak sobie chcecie tworzyć jakąś własną sektę to bardzo proszę tylko niech to nie będzie pod szyldem Kościoła Powszechnego. Lepiej zdawajcie sobie sprawę co czytacie bo samo wklejenie kilku ładnych obrazków nie czyni jeszcze strony dobrą

    OdpowiedzUsuń
  11. Osobiscie nie bronie pana Liama, ale odnosze sie do pogladow i tresci, ktore zamiezcza na SWOIM blogu, nie pod szyldem Kosciola Powszechnego.
    Co do wczesniejszych jego wpisow, przeczytalam je przed chwila jeszcze raz, dosc wnikliwie. Tak wiec:
    -Pan Liam nie broni homoseksualizmu, ma wiele pytan i wątpliwosci z nim zwiazanych i chciałby, by ktoś światły (jak się wyrazil), wytłumaczył mu dlaczego nauka Kosciola na ten temat jest taka to a taka, ale nie w taki sposob, ze homoseksualizm jest brzydki i grzeszny no bo tak. (chcialabym tu dodac, ze Kosciol jest jedynie przeciw homoseksualizmowi czynnemu, a nie przeciw skłonnościom homoseksualnym)
    A wątpliwości w wierze i wynikajacych z niej problemach moralnych nie są niczym zlym, często przyczyniaja się do rozwoju wewnętrznego.
    A co do nadziei na powszechne zbawienie, ksiądz Hryniewicz, którego cytuje Liam, nie mowi o pewności zbawienia dla wszystkich ale o NADZIEI na zbawienie wszystkich. Napisal sporo książek na ten temat, jest bodaj jeszcze (jest już w wieku emerytalnym i dość schorowany) profesorem na KULu i nigdy za te swoje poglady nie był wykluczony z Kosciola.

    OdpowiedzUsuń
  12. mamba19:43

    Nie bronisz, mówisz. Może i nie ale takie pytania o homoseksualizm na katolickim blogu to prowokacja. Zresztą odpowiedzi udzielono, przeczytaj także komentarze pod postem, pana Liama nic nie przekonuje, on wie swoje.

    Co do księdza Hryniewicza to był on wielokrotnie upominany przez zwierzchników za swoje poglądy i głosi je na własną odpowiedzialność. Z nauką Kościoła mają one niewiele wspólnego.

    OdpowiedzUsuń
  13. Proszę wybaczyć, ale zechciej łaskawie wskazać mi gdzie na tym blogu napisałem że jest on katolicki? Albo nawet że sam jestem katolikiem? Chyba że uważasz że tylko katolicy mają prawo pisać o Bogu...

    OdpowiedzUsuń
  14. Mamba, za wszelkie wlasne poglady trzeba byc odpowiedzialnym, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  15. mamba20:35

    Oczywiście że trzeba być odpowiedzialnym ale co ma piernik do wiatraka?

    Panie Liam, okleił pan bloga obrazkami Jezusa, zatytułował "spotkania z Bogiem" i nie widzsz niebezpieczeństwa? Katolicki czy nie to już wszystko jedno bo nie reprezentujesz poglądów żadnego kościoła tylko swoje własne i to wypaczone. A ktoś kto tu przyjdzie i zobaczy te wszystkie religijne cudeńka i cytaty to się nabierze że taki kaznodzieja

    OdpowiedzUsuń
  16. >>>mamba
    ...ma wiele piernik do wiatraka, bo napisalas, ze ks. Hryniewicz głosi swoje poglady na własna odpowiedzialność. A można na czyjąś?

    OdpowiedzUsuń
  17. mamba20:47

    Nie można ale nie należy tego czynić pod szyldem Kościoła. Pan Hryniewicz tak właśnie powinien podpisywać swoje książki, nie jako katolicki ksiądz.

    OdpowiedzUsuń
  18. jeszcze do mamby:
    Czy moglabys cos wiecej napisac o tych niebezpieczenstwach? Czy mozna to rozumiec tak, ze wszyscy bedacy poza Kosciolem katolickim są w niebezpieczenstwie? Albo inaczej - wszyscy poszukujący Prawdy i Boga?

    OdpowiedzUsuń
  19. Ks. Hryniewicz jest ksiedzem katolickim i nigdy nim nie przestal byc.

    OdpowiedzUsuń
  20. mamba21:01

    Przede wszystkim "mógłbyś" jeśli już. Mógłbym.

    Otóż uważam że jak najbardziej wszyscy poszukujący poza Kościołem Katolickim są w niebezpieczeństwie ponieważ tylko KK jest Kościołem Apostolskim i zawiera pełnię objawienia.

    Są też inne kościoły które mniej lub bardziej pobłądziły i do nich należy kierować ewangelizację żeby na koniec był "jeden Pasterz i jedna owczarnia."

    Tyle tylko, że to co się tu uprawia to nie żadne poszukiwanie ani ewangelizacja tylko głoszenie jakiś przez siebie wydumanych mądrości pod płaszczykiem chrześcijaństwa i manipulowanie Słowem Bożym niezgodne z nauką jakiegokolwiek Kościoła

    OdpowiedzUsuń
  21. mamba21:04

    Ksiądz Hryniewicz nie przestał być księdzem ale poglądy które głosi nie mają nic wspólnego z tym czego powinien jako ksiądz nauczać. Dlatego uważam że albo trzeba by takiej działalności zaniechać, i tak byłoby najlepiej bo tylko zamęt wprowadza, albo uprawiać ją ze zdjętą koloratką. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja naprawdę nie wiem, czego tak się czepiasz mambo. Faktycznie jak rzep! Przeszkadza ci tu wszystko i zdjęcia i słowa i nawet cytaty z biblii?
    Ja czytam Liama od samego początku i bardzo wiele mi to daje wcale nie jestem w żadnym niebezpieczeństwie. Jest zupełnie inaczej bo jego przemyślenia pomagają mi rozwijać moją własną wiarę.
    Bardzo potrzebuję teraz kogoś kto byłby przy mnie i doradził w wielu problemach jakie mam a Liam przynajmniej pomaga mi spojrzeć lepiej na swoje sumienie i okochać Jezusa i nie obchodzi mnie co ty o tym myślisz. Jeśli kościół nie zgadza się z takimi poglądami to może zmienię kościół a już na pewno nie będę słuchać takich ludzi jak ty.
    Pisz dalej Liam, jestem strasznie ciekawa tego posta o rozwodach bo się pojawił i chyba skasowałeś zanim zdążyłam przeczytać. A mambę olej i nie dyskutuj z nim bo widać nie ma jak

    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  23. Ugh... proszę o spokój na chwilę, bo się pogubiłem już trochę.

    Dziękuję Ci, Kamilo, za votum zaufania. Cieszę się, że to co czytasz pomaga Ci w rozwoju. Tu jednak przychyliłbym się do krytyki mamby, ponieważ piszesz dalej coś, co brzmi jak: "jeśli Kościół nie zgadza się z Liamem to tym gorzej dla Kościoła." Mamba pewnie zaraz zakrzyknie, że o takie właśnie niebezpieczeństwo się obawia - i tu będzie miał rację.

    Jeszcze raz, do wszystkich: Ja tego bloga piszę dla mojej dziewczyny (Tygrysa), dla siebie i dla wszystkich, którzy mają ochotę go czytać.

    Nie jest to jednak ewangelizacja, próba nawracania kogokolwiek, ani rzecz pożyteczna do nauki. Skierowane są moje słowa do ludzi, którzy myślą tak lub inaczej,a więc mają swoją własną, ukształtowaną wizję, i są gotowi się nią dzielić. Dyskutować, odkrywać wspólne płaszczyzny ale i różnice. Jeśli ktoś ma się tu uczyć, to ja zgłaszam swoją kandydaturę w pierwszej kolejności.

    Mambo, jeżeli potrafisz zrozumieć różnicę pomiędzy dzieleniem się własnymi przemyśleniami a nauczaniem ex cathedra, to powinniśmy się jakoś dogadać. Ja nie zamierzam tworzyć żadnej sekty. Nie zależy mi też na skupianiu wokół siebie akurat ludzi, którzy podobnie myślą. Wręcz przeciwnie: mając możliwość wyboru, pragnę spotykać zarówno tych, którzy myślą podobnie do mnie, jak i oponentów. Rozmawiajmy jednak twórczo - tak, aby się czegoś nauczyć - a nie spierajmy czyja wiara lepsza i pod jakimi sztandarami maszerować będziemy.

    OdpowiedzUsuń
  24. a ja ci zazdroszczę takich objawień bo moje modlitwy są zwykle suche i puste. może się tu czegoś nauczę?

    buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  25. To pierwszy post jaki przeczytałam na Twoim blogu. I... coś mnie w nim ujęło. Chyba to, że w pewnym, a nawet bardzo dużym, stopniu się z nim utożsamiam. Też jestem "W drodze..."

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.