niedziela, 21 lutego 2010

Sny

Sny o świecie jak z baśni. O pełnej beztrosce, nieznanej na tym świecie. Z tych najwcześniejszych, z dzieciństwa, pamiętam najlepiej ten o parku z łabędziami.

Przepiękny, niemal dziko zarośnięty drzewami i krzewami park, czy też może las. W pewnym miejscu jest wąwóz, którym płynie sobie niewielka rzeczka. Jest dość spokojna, ale od czasu do czasu są na niej progi: niewielkie wodospady. Po tej rzeczce pływają łabędzie. Zwykłe, białe łabędzie, tyle że ogromne. Wożą one ludzi, głównie dzieci, po rzeczce w wąwozie jak gondolierzy w Wenecji. Można takiemu usiąść na grzbiecie, wtulić się w pióra i spływać spokojnie w dół rzeczki, podziwiając okolicę. Przy wodospadach rozkładają skrzydła i wolno szybują w dół, by znów wylądować miękko na wodzie. Znam rozkład tego parku na pamięć - ten sen śnił mi się wiele razy. Wiem, jak dotrzeć tam z miasta, o którym opowiem wam za chwilę, wiem jak dostać się do ścieżki przez las prowadzącej do wioski i wielu innych miejsc. Ja znam ten świat bo kiedyś tam byłem i mam nadzieję że znów do niego wrócę.

Miasto jest słoneczne i piękne. Jednocześnie klasycystyczne i nowoczesne. Tam zresztą zawsze jest słonecznie, albo pada ciepły, wiosenny deszcz. Albo śnieg… ale wybiegam za bardzo w przód. Mówmy teraz o mieście.

Szerokie, wielopasmowe ulice są raczej puste - od czasu do czasu przemknie bezgłośnie jakiś super szybki, kolorowy pojazd. Ni to samochód elektryczny, ni to poduszkowiec… nie wiem. Pewnie co komu w duszy gra. Budynki są proste, zbudowane z jasnego kamienia, o dużych, błyszczących w słońcu oknach. Jedynym słowem, jakie przychodzi mi na myśl, kiedy próbuję określić ich styl architektoniczny jest “szlachetny”. Klasyczny, prosty, z niewielką liczbą ozdób. Schody, kolumny i place przywodzą na myśl starożytną Grecję, ale to tylko blade porównanie.

“Puste ulice” nasuwają skojarzenie z wymarłym miastem. Ale nic bardziej błędnego. Chodziło mi raczej o to, że nie ma tam wielkiego ruchu, ani pośpiechu. Chodnikami ludzie nie tyle chodzą, ale spacerują. Pojedynczo, w parach lub grupami, czasem rodzinami. Część domów (najwyżej kilkupiętrowych) to domy mieszkalne, ale większość to muzea, biblioteki, wystawy i sale koncertowe. W każdej chwili można wejść na dowolną wystawę, czy na przedstawienie. Nikt nie sprzedaje biletów, nie trzeba za nic płacić.

Częściowo pod ziemią kursuje super szybki pociąg. No… wyobraźcie sobie coś jak metro, ale za kilkaset lat. W podziemiach mieszczą się też wspaniale oświetlone pasaże handlowe, sklepy i restauracje. Tu ruch był spory, ale ja odwiedziłem to miejsce tylko raz, może akurat taka to była pora. Jednak i tutaj atmosfera wolna była od pośpiechu, czy nerwowego przepychania się.

Parków i lasów jest mnóstwo. Części zadbane niczym tradycyjny, angielski ogród, przeplatają się z pół dzikimi wawozami, wzgórzami, zagajnikami… Pełno tam dzieci, psów, zabaw i radości. Nie tylko z łabędziami, ale i rowerami, lotniami, wrotkami - czego dusza zapragnie.

Góry. Piękne, choć ja osobiście zawsze najbardziej kochałem las i wodę. W ostatnich czasach, z powodu mojej choroby, są już dla mnie w tym życiu niedostępne. Ale w tamtym… Pamiętam jeden ze snów, kiedy z rowerem przewieszonym przez plecy wspinałem się na urwisko, żeby pojeździć po grani. Ekstremalna przygoda, zwłaszcza dla kogoś, kogo chore serce niemal obezwładnia.

Jeziora i morze. Dla mnie najpiękniejsze krajobrazy. Znam takie miejsce, gdzie przez niewielkie wzgórze wychodzi się nad jezioro, którego lewym brzegiem można dojść do plaży. Samo piękno. Naprawdę chciałbym umieć malować… Ale to za mało. Nawet gdybym potrafił namalować te cudowne zachody słońca, to jak miałbym namalować balsamiczne powietrze?

Szczegółem, na który moja Pani zwróciła uwagę, przysłuchując się moim opowieściom był fakt, że spotykałem w tych miejscach wielu ludzi. Także znajomych, ale jedynie tych, którzy nie żyją. Śniła mi się kiedyś jej babcia (którą poznałem przed laty, tylko przelotnie, a przyśniła mi się w czasach, kiedy nawet nie myślałem o jej wnuczce). Zaprosiła mnie na herbatę i narzekała, że córki nigdy nie ma w domu. No i nie mogło być, bo wciąż jeszcze żyje. Z wizytą u własnej babci też kiedyś byłem - i jak kiedyś napchała mnie przepysznym ciastem, jakie tylko ona umiała piec…

Przemieszczanie się: czas i przestrzeń - to ciekawostka w tym świecie. Przekonałem się o tym, kiedy z wycieczki rowerowej po górach, nagle zapragnąłem wrócić w dolinę - na wieczerzę, o której opowiem osobno. Także innym razem, kiedy bardzo chciałem zdążyć z jednego krańca miasta na drugi, żeby zobaczyć zachód słońca nad morzem. Otóż po całym mieście, jak również po górach i lasach można chodzić dowolnie długo lub dowolnie krótko. Nie wiem, jak to dobrze opisać, musiałbym chyba uciec się do stylu beletrystycznego i po prostu napisać opowiadanie sci-fi. Może to kiedyś zrobię, czemu nie? Ale nie tutaj. W każdym razie, jeśli idziesz na spacer, to droga przed Tobą będzie się wić jak długo zechcesz - przy czym możesz chodzić, biegać a nawet latać (a tak, tak) całymi godzinami i nie czuć zmęczenia. Ale jeśli zależy Ci na czasie, a nie chcesz korzystać z podziemnego pociągu czy jakich tam jeszcze środków komunikacji - to droga będzie szybka, niezależnie od odległości jaką chcesz pokonać.

Miasto jest otoczone murem w kształcie krzyża bizantyjskiego. Kiedy to zobaczyłem z jakiegoś wzniesienia, nagle uświadomiłem sobie nazwę tego miasta. To Nowe Jeruzalem. Jeszcze miałem wątpliwości, jeszcze nie dowierzałem. Bo niby skąd -dla mnie - taka łaska? Niczym nie zasłużyłem… Ale i o zasługiwaniu Wam kiedyś opowiem i o tym, co ostatecznie przekonało mnie, że ten świat - tak piękny i różnorodny - jest tym, co Bóg przygotował dla mnie jako zapowiedź raju.

Nie chcę przez to powiedzieć, że każdy z nas zobaczy super szybki pociąg, ani że będzie jeździł rowerem po górach. To nie tak. To są moje wizje i moja obietnica pełni życia. Każdy może mieć inną. To co ważne to to, żeby się nią zachwycić, żeby uwierzyć i zakochać się w tej wielkiej Obietnicy, która jest istotą Ewangelii. Wtedy wiara, kościół, modlitwa - wszystko staje się proste. Bo jest On i Jego Miłość. Wtedy wiesz, że On zna właśnie Ciebie, właśnie Twoje serce - to czego pragniesz najgłębiej - i że to właśnie dla Ciebie przygotował. To prezent piękniejszy, niż jesteś w stanie sobie wyobrazić.

1 komentarz:

  1. Ojej, Liam, jakie to piękne! Niesamowicie to opisujesz!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.