poniedziałek, 5 marca 2012

Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni

Łk 6,37 - dzisiejsza ewangelia...

Zwrócono mi uwagę, że moje ostatnie notki polegają na piętnowaniu cudzych win i kreowaniu siebie na bezgrzesznego. Chciałbym się wytłumaczyć.

Otóż faktycznie, jakoś ostatnio zastanawiałem się nad kilkoma zjawiskami, których nie do końca rozumiem. Nie dlatego, że jestem taki święty, wcale nie. W poprzedniej notce napisałem, że partnerowi życiowemu należy się moim zdaniem więcej lojalności, niż przyjaciołom. Z Bogiem jest podobnie, a blog to nie konfesjonał. Mogę jednak was wszystkich zapewnić, że daleko mi do ideału a lista moich grzechów jest zapewne dłuższa niż niejednego z was.

A nie rozumiem różnych zjawisk z powodu tego, że mam jakoś inaczej ukształtowane sumienie, na co mi w życiu paru kapłanów zwracało uwagę. Nie oceniam ani nie osądzam, co jest lepsze. Dzielę się po prostu z wami swoim spojrzeniem na różne sprawy - po to założyłem tego bloga. Żeby się wypowiedzieć i posłuchać co inni mają do powiedzenia.

To prawda, że nie rozumiem narzekania na partnerów i sam tego nie robię. Nie rozumiem proszenia o wsparcie w sytuacji, kiedy wystarczy odrobina wyobraźni i sporo ciężkiej pracy, żeby poradzić sobie samemu. Nie rozumiem też, jak można z czystym sumieniem oszukiwać na podatkach. To wszystko prawda. Ale nie rozumiem też, dlaczego rozwodnicy w powtórnych małżeństwach są wykluczeni z życia sakramentalnego, co takiego złego jest w związkach homoseksualnych i dlaczego Kościół potępia metody in vitro. To przecież nie nie znaczy, że jestem homoseksualistą po rozwodzie oddającym w wolnych chwilach spermę do banku nasienia. Ale o tych zagadnieniach też pisałem.

Generalnie jakoś nie do końca zgadzam się z moralnością Kościoła Katolickiego. Ogólnie mam wrażenie, że jakoś za bardzo jest w dzisiejszych czasach wciąż zafiksowana na sprawach wąsko rozumianych uciech cielesnych a za mało dostrzega problemy współczesnego świata. Ale też nie całkiem mi po drodze z liberałami, ruchem antyklerykalnym czy w ogóle czymkolwiek poza tym swoim własnym, dziwnie ukształtowanym sumieniem. I wcale nie osądzam bo nie mniej niż każdy liczę na Bożą łaskę, cierpliwość i miłosierdzie. Może nawet bardziej, skoro jakoś tam z powodów poglądowych nie jestem całkiem członkiem żadnego kościoła.

Sporo ostatnio czytałem na temat znaczenia uczynków u różnych wyznań protestanckich. Tak się jakoś złożyło. Nie wiem czemu, łączy ich przede wszystkim negacja nauki katolickiej, którą jednomyślnie uznają za propagującą pogląd, jakobyśmy na łaskę zbawienia musieli sobie zasługiwać. Może to jakaś wada w sensie posługi nauczycielskiej Kościoła, ale rzeczywiście można czasem takie wrażenie odnieść słuchając naszych kapłanów. Moje osobiste zapatrywanie na tę kwestię jest dokładnie takie, jak w dzisiejszym czytaniu: "Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie." I już. Cała filozofia.

Dlatego chciałbym przeprosić każdego, kto czytając mojego bloga poczuł się osądzony. Mogę się dziwić, analizować i pytać, ale z całą pewnością jestem ostatnim uprawnionym do osądzania innych za ich uczynki. Każdy z nas ma własne sumienie i każdego z nas osądzi Bóg. A najlepszą w tej sytuacji modlitwą jest moim zdaniem dzisiejszy psalm:

Nie czyń nam, Panie, według naszych grzechów

Nie pamiętaj nam win przodków naszych,
niech szybko nas spotka Twoje miłosierdzie,*
bo bardzo jesteśmy słabi.
Wspomóż nas, Boże nasz, Zbawco,
dla chwały Twojego imienia nas wyzwól
i odpuść nam grzechy przez wzgląd na swoje imię.

Niech jęk pojmanych dojdzie do Ciebie
i mocą Twojego ramienia ocal na śmierć skazanych.
My zaś, lud Twój i owce Twojej trzody
będziemy wielbić Ciebie na wieki
i przez pokolenia głosić Twoją chwałę.

Ps 79,8-9.11.13

6 komentarzy:

  1. Za dużo wątków, bym mogła spróbować na nie odpowiedzieć w komentarzu:) Może tylko o katolickim spojrzeniu na łaskę zbawienia - jest ona darmo dana każdemu i nikt nigdy na nią nie zasłuży, bo to zbyt wielki DAR. Jednakże ten dar został nam przez Pana Boga ofiarowany i tylko współpraca z Jego łaską przybliża nas do Niego samego. To tak bardzo w skrócie:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Joanka12:20

    Hi hi hi! To fajne hobby tak w wolnych chwilach...

    Ale katolicy nie tylko mają tendencję do zasługiwania na zbawienie ale też właśnie do osądzania innych. Z moich doświadczeń wynika, że katoicy i muzułmanie to dwa najbardziej przemądrzałe wyznania na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kościół katolicki jest zafiksowany na tym, czego naucza od wieków. Wiadomo że nie nadąża za współczesnością bo tak mu łatwiej. W seminariach uczy się tego samego od pokoleń a młody ksiądz zwykle szybko bywa przywołany do porządku przez proboszcza jeśli ma za dużo "nowoczesnych" pomysłów. Taka już natura tej instytucji, że zmienia się bardzo wolno, jeśli w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tu tak cicho?

      Wiesz, Patryk, czy Kościół nadąża czy nie to oddzielna sprawa. Ale faktycznie od zawsze zagląda ludziom do łóżek bardziej niż gdziekolwiek indziej. To takie hobby jest. :)

      Usuń
  4. Zmienia się jednak, bo przecież już nie uważa że słońce wokół Ziemi, ale dla wielu zmienia się zbyt późno. Teraz np. w Niemczech jest "moda" na rehabilitację spalonych na stosie czarownic. Spalonych zarówno przez katolików jak i przez protestantów, podejrzewam jednak że tym kobietom zajedno było kto im ogień podłożył. Wydaje mi się, że nie tyle denominacja jest ważna albo instytucja, Magisterium itd, co zwykłe, codzienne relacje, dzielenie chleba, codzienna miłość do drugiego. Dlatego fiksacje Kościoła, metody kontroli sypialni, itp, długie dysputy czy Maria miała dzieci poza Jezusem, czy nie miała jakoś nie są dla mnie istotne.

    OdpowiedzUsuń
  5. No, bo Ty jesteś taki bez wad. ;)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.