wtorek, 6 grudnia 2011

Kara śmierci

Nie zamierzałem o tym pisać bo nie jestem komentatorem politycznym. Ale niedawno wdałem się w dyskusję na ten temat na zaprzyjaźnionym blogu i uznałem, że przedstawię swoją argumentację tutaj.

Kolega mianowicie postawił tezę, że Kościół nie ma nic przeciwko stosowaniu kary śmierci. Ja zaś dostrzegam subtelną ewolucję w postawie Kościoła od polecania tejże jako wspaniałego rozwiązania pewnych problemów do niechętnego dopuszczania w sytuacji, kiedy aparat państwowy jest właściwie bezradny. Obaj zaś, za dowód swojej racji uznaliśmy ten artykuł: "Prawdziwa nauka Kościoła o karze śmierci." Proszę, oceńcie sami...

Inną tezą mojego kolegi, a właściwie główną jego notki było, iż wszyscy jesteśmy zwolennikami jakiejś formy kary śmierci, choćby zabijania w obronie koniecznej. Pomijając oczywiste różnice (akt emocjonalny kontra wyrok wykonywany przez aparat państwowy na podstawie materiału dowodowego). Kolejne przykłady to odparcie niesprawiedliwej napaści militarnej oraz ewentualny mord tyrana. Pozwoliłem sobie na to przytoczyć następującą argumentację.

1. Czy Jezus stosował obronę konieczną? Czy pozwolił swoim uczniom choćby sprzeciwić się pojmaniu Go? Czy też raczej kazał im schować miecze?
2. Czy Jezus spełnił oczekiwania uczniów i stanął na czele powstania przeciw Rzymowi? Czy poprowadził, albo chociaż wspierał w czymkolwiek ich walkę o wolność, o niepodległość od Rzymu?
3. Czy Jezus nie nakazał oddawać Bogu co boskie a cesarzowi co cesarskie? I czy nie miał przy tym na myśli okupanta, zbierającego daninę od pobitego ludu?

Tak więc... mnie nijak kara śmierci, nawet w takim pokrętnym ujęciu, do wiary nie pasuje. Co to w ogóle znaczy "obrona konieczna"? Konieczna przed czym, przed śmiercią? Cóż, jeśli jesteś chrześcijaninem, to w śmierć nie powinieneś wierzyć, ani tym bardziej się jej bać. Śmierć jest wyzwoleniem i nie trzeba się jej przeciwstawiać.

Ja w ogóle jestem optymistą (nawet idealistą, jak mi to niedawno zarzucono). Mam nadzieję, że nasza cywilizacja rozwinie się tak, że przestępców będzie się leczyć a nie zabijać. Na dzień dzisiejszy jednakże optowałbym raczej za wyrokami 200, 300 lat więzienia dla najgorszych przestępców. Czyli dożywocia w takim wymiarze, żeby żadne ułaskawienie ich nie objęło. Taki system funkcjonuje na przykład w niektórych stanach amerykańskich.

Co do utrzymywania więźniów - takie oddziały dożywotnie przekształciłbym w obozy pracy. Tak, ja wiem, że zwłaszcza u nas ta nazwa koszmarnie się kojarzy, ale chodzi o zasadę. Niech to będzie praca w godziwych warunkach, ale taka, z której społeczeństwo może czerpać korzyści. Jeśli ktoś twierdzi, że to i tak nieopłacalne, to... ja nie mam kontrargumentu. Nieopłacalne jest przede wszystkim wychowywanie takich jednostek w społeczeństwie, które działają na jego szkodę. Dalej to już tylko konsekwencje a jeżeli kara śmierci ma być sposobem na ich unikanie to mnie się to nie podoba niezależnie od tego, co na ten temat aktualnie twierdzi Kościół.

Zresztą stanowisko to i tak budzi mój sprzeciw w świetle postawy tego samego Kościoła odnośnie samobójstwa i eutanazji. Pominę tu aborcję, choć jest często cytowana przez przeciwników Kościoła bo tu akurat sprzeczności nie widzę: zabicie niewinnego nie jest tym samym co karanie przestępcy, obojętnie w jakim wymiarze.

Jednak, skoro Kościół jest skłonny przyznać prawo wyrokowania o życiu obywateli aparatowi sprawiedliwości, to czemu tak gorąco potępiane jest samobójstwo? Naturalnie, w większości przypadków to akt emocjonalny i decyzja podejmowana niekoniecznie w pełni świadomie. Ale prawo do sądowej ewaluacji swoich motywów powinna w takim razie mieć również jednostka postawiona przed perspektywą cierpienia i przedłużonej agonii. Skoro o życiu przestępcy ma prawo decydować beznamiętne grono sędziów, czemu to samo grono nie może przyznać prawa do eutanazji?

Podobny brak logiki widzę w podejściu Kościoła do procedury in vitro. Tam z kolei koronnym argumentem z jakim się spotykam (poza osławionym zabijaniem zarodków o którym już kiedyś pisałem i które da się dość łatwo uregulować prawnie) jest to, iż człowiek nie ma prawa zabawiać się w Boga i że prawo do decydowania o życiu i śmierci jest wyłącznie boskim przywilejem.

Reasumując: zdaję sobie sprawę, że Kościół nie jest przeciwny karze śmierci. Mam jednak nadzieję, że pewnego dnia będzie. Kiedy już większość z nas dorośnie.

17 komentarzy:

  1. Witaj:)
    Twój punkt widzenia wydaje się oczywisty i słuszny. Wierzę, że tak naprawdę nikt nie jest za karą śmierci, ale ZA KARĄ.

    Jej rodzaj Bóg oddał w ręce "władzom zwierzchnim" czyli rządowi, któremu jak sam piszesz mamy się poddać - i to bardzo wyraźnie porusza Paweł w liście do Rzymian 13,1-7.

    Jest tam też o karze śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Nie. Jednak nie oznacza to, że użycie obrony koniecznej dla odparcia niebezpieczeństwa jest zabójstwem.

    2. Nie. Tutaj nie rozumieli się - nie taki był cel Jezusa. Walk o wolność nie wspierał, ale jednoznacznie piętnował wyzysk i nierówności, wykorzystywanie biednych przez bogatych.

    3. Miał na myśli władzę państwową. Zakładam, legalną. Kontekst z okupantem wynikał z sytuacji i tego, że faryzeusze chcieli Go podpuścić albo do zanegowania władzy doczesnej, albo do przyznania obowiązku daniny na rzecz władzy.

    Mnie najbardziej bawi np. taki rzekomo katolik wielki, Hoffman Adam, rzecznik PiSu, który swego czasu na dniach stwierdził, że "on do PiSu wstąpił, aby przywrócić karę śmierci". Najlepiej to pokazuje, ile warta jest ta partia, ile ma wspólnego z Kościołem i Jezusem.

    Kara śmierci nie może mieć miejsca, i wystarczy na to jedno z 10 przykazań. Jasne i precyzyjne. A to, że historycznie kary mutylacyjne i kara śmierci były powszechne i wręcz pierwotne - cóż, taka specyfika, ewoluowało to długo, wcześniej w ogóle nikt nie myślał o przywracaniu przestępców do społeczeństwa, czyli resocjalizacji (wg mnie w 99% będącej dzisiaj iluzją i bzdurą).

    Obozy pracy zamiast dożywotniego np. hotelu (więzienia) na koszt państwa - jak najbardziej. Dzisiaj widzimy absurdy jak ten ze Stefanem "Siarą" Siarzewskim z Kilera - przypomnijcie sobie, jak jego cela wyglądała :)

    Samobójstwo jest potępiane jako odruch osoby chorej, ponieważ osoba zdrowa psychicznie, bez jakiegoś załamania, nie targnie się świadomie i dobrowolnie na swoje życie. Dlatego stanowisko Kościoła się zmienia - i samobójcom nie odmawia się dzisiaj pochówków.

    Eh, in vitro... Liam - za dużo na raz :)

    Ale cieszę się, że znowu piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś też uważałam, że chrześcijanin nie ma prawa iść do wojska, czy na wojnę by bronić swój kraj. Ale tutaj potrzeba naprawdę mądrości, by nie popaść w skrajność. Przede wszystkim prosić Pana o prowadzenie.

    W II wojnie światowej brali udział chrześcijanie i są niesamowite świadectwa ich życia, konspiracji..

    Zadaj Sobie pytanie, co by było, gdyby wtedy nikt nie walczył?

    Nie chcę Cię urazić i rozumiem, że Twoje serce jest wrażliwe i chcesz dobrze. Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, Dorotko, to nie tak. Ja rozumiem potrzebę wojska, obrony granic, itd. To Ty nie rozumiesz...

    Przecież wszelki konflikt na świecie, wojny i zbrodnie to wynik grzechu a nie dzieło Boga. To że On nam pozwala, godzi się w jakiś sposób na to, żebyśmy sobie jakoś z tym grzechem radzili, to jeszcze nie znaczy że mamy to gloryfikować i uznawać za chwalebną służbę Jemu.

    To samo pytanie zadajemy sobie wszyscy od lat i jeszcze nie udało nam się stworzyć idealnego świata. To jednak nie oznacza, że nie powinniśmy do niego dążyć, nie sądzisz? A Kościół, z nami w drodze, ma nam wskazywać kierunek, nie ciągnąć w dół.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdyby kościól był idealny, nie byłoby w nim miejsca dla Ciebie i dla mnie:)

    Nie myśl, że Cię nie rozumiem i nie widzę jego niedoskonalości. Widzę ale nie osądzam, bo od tego jest Bóg.

    Lepiej się modlić o przebudzenie w nim. No i pogłębiać swoją osobistą wieź z Jezusem - za to jesteśmy już odpowiedzialni sami.

    OdpowiedzUsuń
  6. Toteż ja nie osądzam. Piszę tego bloga w nadziei, że spotkam czasem ludzi, którzy myślą podobnie jak ja - i spotykam.

    Bo widzisz, tytuł tego bloga brzmi "w drodze." W drodze ku doskonałości, ku ideałowi, ku Bogu. Ja nie piszę o tym, kto ma bliżej a kto dalej. Chcę tylko budzić w nas wszystkich świadomość, że nic nie jest nam dane raz na zawsze. Że Kościół jako wspólnota wszystkich wiernych tak samo jak my jest wciąż w drodze.

    I to już. O to mi chodzi. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O, rozmawialiśmy o tym niedawno. Ale zapomniałeś napisać o pedofilii. Czy nie istnieją takie przestępstwa za które sam byś mógł zabić?

    OdpowiedzUsuń
  8. Kama, nie zapomniałem. Ale już mi Tomek wypomniał, że za dużo mam na raz pomysłów. :D

    Nie powiedziałem, że bym zabił. Zastanawiałem się tylko. I być może, kto wie, przyłapanego pedofila, kogoś kto zagrażałby mojemu dziecku... albo w ogóle dziecku. Nie wiem. Jeśli tak, to byłby odruch. Nigdzie przecież nie powiedziałem, że jestem doskonały. Ale to też byłaby zbrodnia i wcale nie wołam o jej usprawiedliwienie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze że o tym piszesz. Ja też się całkowicie z tym poglądem zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
  10. mamba20:44

    A widzę że wracasz do dawnego mędrkowania. Znaczy, wszystko zmierza ku dobremu. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja się nie zgadzam. Bo Liam piszesz o świecie idealnym i o tym jakby to było cudownie gdyby ludzkość ewoluowała. Ja rozumiem Star Trek i te sprawy ale rzeczywistość jest dużo bardziej brutalna i takie marzenia może będą dobre za kilkaset lat. A teraz jak się ludzie boją wyjść na ulicę żeby w mordę nie dostać, jak się słyszy że jakaś pijana matka zakatowała dziecko albo nie dopilnowała bo się puszczała to się sam nóż w kieszeni otwiera.

    OdpowiedzUsuń
  12. No i dobrze że ktoś się nie zgadza, inaczej byłoby nudno. ;) Tyle, że na ten zarzut odpowiedziałem już wcześniej: nie chodzi mi o łażenie z głową w chmurach tylko o stopniową realizację tych marzeń. Bo są one wspólne dla większości ludzi chyba. Świat bez wojen i bez przemocy. Nie chciałbyś tego?

    Zresztą w linku, który podałem, podobne dążenie przypisuje autor Janowi Pawłowi II, cytując jego słowa odnośnie stosowania współcześnie kary śmierci. Jestem więc w dobrym towarzystwie. :)

    Tomku, wybacz, że dopiero teraz odpowiadam, ale poruszyłeś kilka zagadnień które musiałem przemyśleć:

    1. Zabójstwem jak najbardziej. Pytanie tylko, czy usprawiedliwionym. Moim zdaniem prawnie tak, ale nie duchowo. Chrześcijanin mierzy na ogół wyżej, niż świeckie prawo. Przynajmniej powinien.

    2. Wyzysk i nierówności to zagadnienia ekonomiczne, nie polityczne. Jak najbardziej bywają przyczyną wojen, nie są z nimi jednak tożsame.

    3. Władza cezara w Judei była mniej więcej tak samo legalna jak okupacja hitlerowska Polski podczas drugiej wojny światowej: prawem pięści.

    OdpowiedzUsuń
  13. Powiem tak, kościół katolicki to nie moja denominacja, więc się nie wypowiem w kontekście tegoż kościoła. Wypowiem się natomiast nieco z innego punktu widzenia, mianowicie relacji Łaska - Prawo. Wiemy dobrze, że w Prawie Mojżesza istniała kara śmierci. Dlaczego - o tym już kiedyś pisałam. Bóg jest święty i choć kocha nas, grzesznych ludzi, to nie toleruje grzechu, a Izrael miał być świętym narodem. Chrystus jednak wziął na siebie winę i sam poniósł karę tejże śmierci za nas. Wypełnił całkowicie Prawo, więc nie jesteśmy już jego niewolnikami - jesteśmy ludźmi wolnymi, jak mówił apostoł Paweł, ale nie wszystko jest pożyteczne, bo to, że Prawo nas już nie obowiązuje, to nie znaczy, że mamy kraść, gwałcić i tak dalej. Jednym słowem, temat rzeka. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Palabra już ty mi nic nie mów o PISie bo mnie szlag jasny na miejscu trafi. MOże i Kościół dopuszcza karę śmierci ale w Unii Europejskiej takie rzeczy są niesłychane i tu Marek ma rację że to powrót do średniowiecza jest. Debatować historycznie można nad tym jak najbardziej ale żeby wprowadzać i uwsteczniać to trzeba być Kaczyńskim

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy19:02

    "Co do utrzymywania więźniów - takie oddziały dożywotnie przekształciłbym w obozy pracy."
    i może jeszcze napiszesz, że to nie ubliżałoby godności osoby ludzkiej?
    Skoro uważasz, że władza i każdy człowiek powinien brać żywcem przykład z postępowania Chrystusa przed swoją męką krzyżową, to nie wiem na jakim świecie żyjesz.. Pierwsi chrześcijanie w takim razie nie powinni byli się chować przed np. Neronem tylko sami powinni się zgłosić, żeby ich wszystkich spalono czy ukrzyżowano, tak jak Jezusa, czyż nie?
    "Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.", "Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał.","nie pozwolił się strącić" szkoda, że Kościół (nie)stety gubi gdzieś naukę Chrystusa, i efekty tego widać w dzisiejszym świecie bez wartości, gdzie można mordować dzieci, a bezwzględnie nie można wymierzać sprawiedliwej kary.

    OdpowiedzUsuń
  16. Paweł19:17

    "MOże i Kościół dopuszcza karę śmierci ale w Unii Europejskiej takie rzeczy są niesłychane"
    gratuluję - UE jest dla Ciebie wyznacznikiem moralności a nie Kościół, pozazdrościć.
    i skąd ta nienawiść do PiSu i Kaczyńskiego? Ja sam stronię od ubóstwiania tego pana, ale ta pogarda dla ludzi, szczególnie wśród osób mieniących się katolikami, przeraża mnie. Współczuje Tobie Agnieszko.

    OdpowiedzUsuń
  17. Paweł, nie wiem gdzie Ty widzisz pogardę? I skąd wiesz, że jestem katoliczką? Bo wiesz obie te rzeczy sobie wymyśliłeś.

    A moralność cenię sobie niezależnie od źródła i nie mam zwyczaju jednych potępiać za wszystko a innym z kolei wszystko wybaczać. W tym przypadku akurat Unia Europejska prezentuje wyższy standard moralności i ja nic na to nie poradzę.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.