piątek, 22 października 2010

Grzech

Zastanawiałem się ostatnio co właściwie jest istotą grzechu. Nie definicją bo to oczywiście jest przekroczenie przykazań, ale co jest jego głębszym znaczeniem. Na czym to w ogóle polega bo przecież chrześcijaństwo to coś więcej niż zbiór przepisów, według których powinniśmy żyć?

Tak sobie myślę, że w sumie te wszystkie przepisy sprowadzają się do czegoś bardzo prostego w formie a niezwykle trudnego w realizacji: należy traktować drugiego człowieka tak, jak sam chciałbym żeby mnie traktowano. Z tego wypływa wszystko inne: nie kradnę jak i sam nie chciałbym stracić, nie zabijam bo sam też chcę żyć, nie cudzołożę, nie oszukuję, nie dręczę...

Jestem uczciwy i lojalny wobec innych ludzi. Szczerze pragnę ich dobra. Wszystkich. Bez wyjątku dla tej wyjątkowo wrednej sąsiadki z trzeciego piętra co się ciągle wykłóca z dozorczynią. Bez wyjątku dla tej zołzowatej urzędniczki co mi nie chciała wydać zaświadczenia i musiałem przez nią pół dnia załatwiać coś co mogłem mieć od ręki. Bez wyjątku dla ojca, który pił i tłukł mnie przez całe dzieciństwo. I bez wyjątku dla pedofila, który zgwałcił tę małą dziewczynkę spod siódemki...

I jakoś coraz ciężej się robi, prawda? Ale przecież Jezus umarł za nas wszystkich? Bez wyjątków? Nawet za pedofila? I powiedział: "Jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią." (Łk 6:33)

Zmęczony jestem tłumaczeniami wielu, którzy twierdzą że Kościół potępia grzech a nie człowieka. Zmęczony, bo doświadczam wiele nietolerancji pod taką właśnie przykrywką. Widzę postawę "będziesz mi bratem jeśli się nawrócisz." A do tego czasu? Jestem pariasem. Ja i wielu innych. Dlaczego?

Dlaczego nie potrafimy (modne ostatnio wyrażenie) pochylić się nad człowiekiem, postarać się go zrozumieć, pomóc mu, zaakceptować go - zanim zaczniemy go rozliczać? Czemu uciekamy w bezpieczne dla nas wizje piekła dla tych, dla których nie starcza nam miłości? Stajemy się niczym ten faryzeusz, który "stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik?" (Łk 11:18).

Tak to widzę ostatnio: grzechem głównym jest brak miłości do ludzi. Tych podłych, nikczemnych, albo po prostu innych niż ja, którzy mieli akurat czelność stanąć na mojej drodze ze swoimi humorami, problemami, złym dniem...

To że nie potrafimy jak Chrystus nie czynić wyjątków, nie jest niczym dziwnym, wszak nie jesteśmy doskonali. Ale to, że tego nie dostrzegamy, nie próbujemy, nie modlimy się o tę łaskę... Pozostajemy bezpieczni w przekonaniu, że ja przecież żyję pobożnie, to ci inni będą potępieni - i tak zatwardzamy nasze serca, niszczymy w nich tę prawdziwą Miłość, która nakazuje ukochać nieprzyjaciół i nie osądzać grzeszników. I nawet o tym nie wiemy...

8 komentarzy:

  1. Ładnie piszesz ale to bardzo trudne

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale, Liam, tak to właśnie jest. Dla Jezusa ważny jest człowiek - a potępia grzech, chcąc dobra człowieka. Zauważ - dla Jezusa. Teoretycznie, Kościół, kapłani czy nawet świeccy do tego Kościoła należący powinni postępować właśnie w ten sposób: ganić i piętnować zło, mobilizować i wspierać samego złoczyńcę, aby walczył o siebie, o swoją duszę, o przyszłość. Praktyka, co wskazujesz, niestety, słusznie, jest różna - często gęsto ludzie z dużą łatwością do jednego wora wrzucają tak zło samo w sobie, jak i tego, kto się tego zła dopuszcza - i potępiają obydwoje, co błędne jest.

    Definicja grzechu? Proszę bardzo:

    KKK 1849 - Grzech jest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr. Rani on naturę człowieka i godzi w ludzką solidarność. Został określony jako "słowo, czyn lub pragnienie przeciwne prawu wiecznemu" (Św. Augustyn, Contra Faustum manichaeum, 22: PL 42, 418; św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, I-II, 71, 6)

    KKK 1850 - Grzech jest obrazą Boga: "Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą" (Ps 51, 6). Grzech przeciwstawia się miłości Boga do nas i odwraca od Niego nasze serca. Jest on, podobnie jak grzech pierworodny, nieposłuszeństwem, buntem przeciw Bogu spowodowanym wolą stania się "jak Bóg", w poznawaniu i określaniu dobra i zła (Rdz 3, 5). Grzech jest więc "miłością siebie, posuniętą aż do pogardy Boga" (Św. Augustyn, De civitate Dei, 14, 28). Wskutek tego pysznego wywyższania siebie grzech jest całkowitym przeciwieństwem posłuszeństwa Jezusa, który dokonał zbawienia (Por. Flp 2, 6-9).

    KKK 1851 - Właśnie podczas męki, gdy miłosierdzie Chrystusa odniesie zwycięstwo nad grzechem, najlepiej ukazuje on swoją siłę i różnorodność: niedowiarstwo, morderczą nienawiść, odrzucenie i drwiny ze strony przywódców i ludu, tchórzostwo Piłata i okrucieństwo żołnierzy, zdradę Judasza tak dotkliwą dla Jezusa, zaparcie się Piotra i odejście uczniów. Tymczasem w godzinie ciemności i władcy tego świata (Por. J 14, 30. ofiara Chrystusa staje się w tajemniczy sposób źródłem, z którego wytryśnie niewyczerpane przebaczenie naszych grzechów

    (podaję za http://www.teologia.pl/m_k/kkk1g01.htm#1g)

    Tak, to przepisy - także w Kościele są potrzebne. Spontan to nie wszystko - muszą istnieć jakieś, niestety pisane, reguły, aby dyscyplinować - a z historii Kościoła dobrze wiemy, że od samego Jego początku dyscyplina była potrzebna, gdy pojawiali się kolejni heretycy czy schizmatycy - a to negujący równość Jezusa Bogu Ojcu, a to negujący którąś z natur Jezusa... Zresztą, co ja Ci będę robił wykład z historii Kościoła - wiesz, o co chodzi.

    "Tak sobie myślę, że w sumie te wszystkie przepisy sprowadzają się do czegoś bardzo prostego" - tak, prędzej czy później wszystko sprowadza się do tego, co sam Jezus wskazywał jako podstawę: przykazania miłość. Miłuj bliźniego - odwracając, nie czyń drugiemu co tobie nie miłe.

    Pedofilia - tak, grzech, ale tak samo przestępstwo. Nazwanie grzechu po imieniu to jedno, a ukaranie sprawcy przestępstwo to coś innego. Dwie kwestie dotyczące tego samego - obydwie istnieją i powinny funkcjonować równolegle. Spowiedź skruszonego grzesznika, ale także kara za dokonany czyn.

    Masz rację z tym częstym grzechem - brakiem miłości i tylu innych rzeczy, nawet nie tylko wobec ludzi, którzy jakoś faktycznie zasłużyli - np. podłością, którą wspomniałeś - ale po prostu tych, którzy w złym momencie przecięli gdzieś naszą drogę, na których wygodnie było się wyżyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tomku, tyle słów, tak mało... człowieka. Przepisy, historia, prawo kanoniczne, przestępstwo... Jasne.

    Ale Ty? "Nie czyń drugiemu"? I to wystarczy? W porządku, nie jesteś pedofilem. Jesteś pewien że to wystarczy???

    Ja nie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rozumiesz tego, co piszę. Podstawą jest przykazanie miłości - napisałem wprost: miłość człowieka i miłość Boga, jedno przez drugie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może nie rozumiem. Ale nie chodzi mi o teoretyczną podstawę przykazania tylko o Ciebie, o mnie, o konkretne ludzkie życie.

    Powiedz. Nie mnie i niekoniecznie tu na tym blogu. Powiedz sam sobie, przed Bogiem. Będziesz umiał kochać człowieka, który skrzywdzi Twoją żonę, córkę, matkę? Zgwałci, pobije, może nawet odbierze życie. Czy Ty potrafisz go wtedy kochać? Czy potrafisz choćby modlić się o miłość do niego? Bo ja wcale tego nie jestem pewien we własnym życiu...

    OdpowiedzUsuń
  6. Biblia nigdzie nie mówi, że grzech to jakiś konkretny czyn. Biblia to, co nie jest zgodne z Bożą wolą nazywa grzechem. Niestety, religia i tradycje mocno wypaczyły znaczenie tego słowa i tak na przykład dzisiaj w naszej kulturze nadal za największe grzechy uważa się te związane ze sferą seksualną.
    Mamy dwie dziewczyny w jednej wsi. Jedna jest, jak to się popularnie mówi: "puszczalska". Wchodzi do łóżka każdemu facetowi w tej wsi, ale wszyscy na to przymykają oczy. No i mamy drugą dziewczynę, która tylko raz przespała się ze swoim chłopakiem, który ją potem opuścił i zaszła w ciążę. I to właśnie na nią sypie się grad oskarżeń i często kończy się tak, że ona musi opuścić swój dom. I tu się rodzi pytanie: która z tych dziewczyn jest "gorsza"?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Liam

    "Może nie rozumiem. Ale nie chodzi mi o teoretyczną podstawę przykazania tylko o Ciebie, o mnie, o konkretne ludzkie życie."
    Widzisz - ja uważam, że jak człowiek jest w tym, co robi, autentyczny, to praktyka pokrywa się z teorią, jest jej odzwierciedleniem, urzeczywistnieniem. Jedno z drugim współgra.

    Odpowiadając na pytanie - będę musiał się nauczyć. Nawet do śmierci pamiętając to, co zrobił. To będzie heroizm - ale tego wymaga od nas Jezus. Chciałbym mieć w sobie tyle siły. Albo inaczej - umieć w Nim ją znaleźć. Ale mam nadzieję, że do niczego takiego nie dojdzie, i nie będę musiał.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zimbabwe już w zasadzie napisała o istocie grzechu - to nieposłuszeństwo Bogu, robienie czegokolwiek, co jest przeciwne woli Bożej. Przykazania są jedynie drogowskazem prowadzącym nas do miłości, która "wypełnia zakon". Patrząc na grzech jako na wykroczenie przeciwko drugiemu człowiekowi zdradzamy nasze skrzywione patrzenie, bo przecież "człowiek jest najważniejszy". Nie, najważniejszy jest Bóg i warto przypomnieć sobie, że Jezus przypomniał pytany o najważniejsze przykazanie właśnie te slowa: Kochać Boga całym sercem i umysłem. CAŁYM! Wtedy nie ma miejsca na grzech. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.