środa, 12 maja 2010

KONIEC...

7 komentarzy:

  1. Liam, czy to jest koniec bloga? Bo zdjęcie piękne i pełne nadziei ale takie - ostateczne? Wrócisz do nas jeszcze? Ja czekam na twoje notki i codziennie sprawdzam czy coś nowego napisałeś. Nie każ długo na siebie czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mamba21:32

    To z miłości? Tak bardzo zabolało? No widzisz, drogi panie Liamie, nie tak łatwo jest oddać Bogu to co najdroższe. Będę się za ciebie modlił

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... Daje do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. To miała być przerwa w nadawaniu. Dotarło do mnie, że ostatnio zbyt się angażuję w kreowanie swojego wirtualnego ego, podczas gdy w realu też jestem komuś potrzebny. Ale cóż, okazało się że taki potrzebny to znowu nie jestem, zatem wracam...

    A bolało, mambo. Cholernie bolało. Tym bardziej, że straciłem wcale nie to, co szykowałem się Bogu powierzyć. Nauczka: nie warto się z Nim targować. Bóg zapłać za modlitwę.

    OdpowiedzUsuń
  5. fajnie piszesz człowieku. nie ze wszystkim się zgadzam, ale przecież nie o to chodzi. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy20:17

    Liam, dobrze że wróciłeś. Zdrowia życzę :)

    Peter

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam w klubie, jaqbie! No jasne, że nie chodzi o zgadzanie się. Dla mnie chodzi o poszukiwanie, a dla Ciebie?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.