środa, 7 kwietnia 2010

A myśmy się spodziewali...

Droga do Emaus - dzisiejsze czytanie - niby znany fragment, a na nowo mną wstrząsnęło. Bo myślę znów o tym, jak bardzo szokujący jest ciągle Bóg, jak łatwo nam Go nie zauważyć, bo nadal mija się tak bardzo z naszymi oczekiwaniami. Sam o tym niedawno pisałem, że On jest tak niesamowicie "obok" naszych wyobrażeń.

Izraelici znali Boga potężnego, niemal złowrogiego w swojej surowości. Jahwe rozdzielił morze i objawił się w krzewie gorejącym. Dla Niego nie było rzeczy niemożliwych. Był Bogiem mocnym, groźnym i zazdrosnym. I oto nagle uczniowie Jezusa mieli uwierzyć w Boga pokornego i miłującego, uniżającego się, aby obmyć im stopy, każącego nadstawiać drugi policzek... I my się dzisiaj zastanawiamy jak oni mogli Go nie poznać?

Co prawda ten motyw przewija się przez całe Pismo Św: "Mały chłopak pokonuje olbrzyma, rozkrzyczany rybak, który nie potrafi utrzymać posady, staje na czele Kościoła, ladacznica o złotym sercu czyni coś, co Jezus każe nam wspominać 'gdziekolwiek po całym świecie głosić będą tę Ewangelię' (Mk 14,9). Wszystko nie jest takie, jak nam się wydaje. My nie jesteśmy tacy jak nam się wydaje." John Eldredge "Pełnia serca"

A jaki jest Bóg dzisiaj? Są tacy, którzy wciąż usiłują przyjmować dosłownie Biblię. Osobiście byłem zszokowany, kiedy całkiem niedawno dowiedziałem się, że kreacjonizm jest absolutnie realny, że dziś wciąż istnieją ludzie, którzy "nie wierzą" w ewolucję, uważają ją za spisek naukowców i twierdzą, że Bóg całkiem dosłownie stworzył świat z niczego w sześć dni. I że Noe zdołał zabrać na swoją arkę przedstawicieli wszystkich żyjących gatunków, z których po potopie odrodziło się wszystko, co żyje na Ziemi do dziś...

Z drugiej strony zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństwa relatywizmu moralnego. Jakże łatwo jest czytać Pismo i przyjmować z niego tylko to, co wygodne, uznając wyższość osobistej interpretacji nad wszelkie autorytety moralne.

Cóż więc czynić? Żyjemy w trudnych czasach, a pewnie czekają nas jeszcze trudniejsze. Naiwnością byłoby oczekiwać, że Bóg wypowie się wprost i dosadnie na temat badań genetycznych, zapłodnienia in vitro, czy podróży kosmicznych. Nie mamy więc wyboru - musimy używać własnego sumienia i własnej interpretacji.

Czego się dzisiaj po Nim spodziewamy? Ano, że będzie taki układny i uporządkowany jak wyjęty z katechizmu. Ktoś mi zwrócił uwagę, że wkleiłem tu sporo obrazków. (przy okazji - jak już wspomniał Tygrys - zdjęcia, które zamieszczam między notkami sam zrobiłem, nie łamię praw autorskich) Ale zauważcie proszę, że większość wyobrażeń Jezusa to nie są cukierkowe twarzyczki z odpustowych świętych obrazków. Szukałem takich Jego wizerunków które mówią coś o Nim, pokazują Go nie ograniczając się wyłącznie do symboliki.

Bo Jezus wcale nie jest układny. Tak naprawdę to nigdy nie był. Jeśli czytamy uważnie Ewangelię, to zobaczymy, że był porywczy, gwałtowny i namiętny. I nie bał się łamać konwenansów - siał przecież straszne zgorszenie. Tylko my już przez te wszystkie lata przyzwyczailiśmy się do wielokrotnie powtarzanych słów tak, że utraciły one dla nas znaczenie.

Dwa tysiące lat temu Jezus siadał do stołu z celnikami, przebaczył jawnogrzesznicy, wygonił kupców ze świątyni, łuskał kłosy i uzdrawiał w szabat... Czyli, innymi słowy - zadawał się ze złodziejami i prostytutkami, zrobił awanturę w kościele i nie przestrzegał tradycji. Ciekawe, co zrobiłby dziś?

Mam nadzieję, że nie potępiłby takich jak ja: szukających prawdy. Bo cóż nam dzisiaj pozostaje? Problemy nowe a Objawienie wprawdzie ponadczasowe ale ogólne. Bez paragrafów dotyczących każdej dziedziny dzisiejszego stechnicyzowanego świata.

Będę pisał o rozwodach, o homoseksualizmie, o antykoncepcji, eutanazji, aborcji i in vitro. To wszystko są sprawy, z którymi borykamy się dzisiaj i jedyną wskazówkę możemy znaleźć rzeczywiście w Piśmie Świętym. Tyle, że trzeba dobrze poszukać. Toteż zapraszam wszystkich swoich czytelników do wspólnego szukania. Może coś razem znajdziemy? :)


23 komentarze:

  1. "...musimy używać własnego sumienia i własnej interpretacji."
    I korzystac tez z interpretacji innych. Chyba nie chodzi tylko o interpretację, ale, jesli jest sie wewnatrz Koscioła, jego czlonkiem, poznawac podstawy np. bycia chrzescijaninem, fundamenty, wartości niezmienne...
    No i, myslę, ufać. I wierzyć. Bogu ale i ludziom. Trudno cokolwiek budowac bez zaufania i wiary. Choc milosc tu najwazniejsza.
    A sumienie to tylko moje ( z sumienia drugiego niesposob korzystac). Nawet jesli jest nieprawidlowo uformowane, ono zawsze jest priorytetowe...
    Pozdrawiam i...dalszych, uczciwych poszukiwan w duchu Prawdy zyczę

    OdpowiedzUsuń
  2. mamba11:30

    No i sam widzisz. Jeśli zamierzacie tak poszukiwać żeby dochodzić do wniosku że Jezus zadawał się z prostytutkami to ja serdecznie gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  3. Mambo, tylko to zauwazylas w tej notce Liama?

    OdpowiedzUsuń
  4. mamba11:52

    A ty widzisz coś jeszcze? Bo dla mnie to równia pochyła. Doskonale pokazuje do czego prowadzą takie indywidualne poszukiwania poza Kościołem.

    OdpowiedzUsuń
  5. O, to fajne o tym pokornym Bogu. Nigdy w ten sposób nie pomyślałam

    OdpowiedzUsuń
  6. Mambo, mylisz tu dwa pojecia: wiare i religie. Religia to system wierzeń i przeróżnych praktyk dotyczących swiata duchowego, nadprzyrodzonego. Na religie składa się doktryna (zespol prawd wiary, dogmaty), kult(czynności rytualne). Religia należy do kultury. Sa przerozne religie: monoteistyczne, politeistyczne, animistyczne…
    A wiara to osobowa, indywidualna relacja z Bogiem, to są te własnie indywidualne poszukiwania poza Kosciolem, do których tak negatywnie się odnosisz. Wiara kieruje życie wierzacego ku Bogu, chce on odpowiedziec na Bozą Milosc swoja miłością.
    Pisalam już o tym komentując wpisy kilka notek do tylu.
    Obawa przed indywidualizmem, jak widzę, jest ogromna w Kosciele. Duzy nacisk kladzie się na wychowanie do wspólnoty religijnej, mniejszy, by ta wspolnota pamiętała o granicach wlasnych uprawnien wobec sumienia jednostki i o zaufaniu do niej , by pozwolic tej jednostce duchowo rozwijac się.
    Jeśli chcesz wiedziec, to jestem katoliczką, wierzącą nie przez przypadek i praktykująca, jak tez wciąż poszukującą swojej drogi do Boga. I pewnie nigdy tak się nie zdarzy, ze stwierdze, oto znalazłam, mogę już odpocząć.

    OdpowiedzUsuń
  7. mamba14:32

    Żadna osobowa czy indywidualna relacja z Bogiem nie może stać ponad nauką Kościoła bo wtedy staje się herezją a najprawdopodobniej w ogóle nie jest relacją z Bogiem tylko z Szatanem, który pod Niego się podszywa.

    Skoro jesteś katoliczką to masz szansę weryfikować swoje poszukiwania w Kościele, kierując się Jego nadrzędnym autorytetem. Natomiast Liam podkreśla że nie jest czy też nie uważa się za katolika więc tym samym odrzuca prawdy wiary. Sama o tym napisałaś wyżej więc dlaczego teraz zaprzeczasz?

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, ale nie bardzo wiem czemu zaprzeczam?
    A co do autorytetu, to podstawy, fundamenty, istotę, jądro religii katolickiej znam i przestrzegam, ale nadrzednym i najwyższym autorytetem jest dla mnie Chrystus. On jest Drogą, Prawdą i Zyciem...Kosciol potrafil blądzic, On nigdy. Za grzechy Kosciola przepraszal JPII...

    OdpowiedzUsuń
  9. mamba15:50

    Npisałaś: "jesli jest sie wewnatrz Koscioła, jego czlonkiem, poznawac podstawy np. bycia chrzescijaninem, fundamenty, wartości niezmienne." U Liama tego nie widzę bo dla niego wszystko to jest płynne.

    A skoro Kościół błądzi to powiedz mi kogo słuchasz? Chrystusa tak? A zdradzisz w jaki sposób? Też masz prywatne objawienia? To już epidemia jakaś ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hm... coś zaczynam się czuć lekko ignorowany na własnym blogu. :D

    Chciałbym przypomnieć, że napisałem również w niniejszej notce iż "zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństwa relatywizmu moralnego. Jakże łatwo jest czytać Pismo i przyjmować z niego tylko to, co wygodne, uznając wyższość osobistej interpretacji nad wszelkie autorytety moralne."

    Pytanie jednak, co czynić, gdy te autorytety nie wypowiadają się dostatecznie jasno, bądź też moje sumienie stanowczo sprzeciwia się interpretacji jednych, skłaniając ku innych?

    Nie umiem arbitralnie wybrać, czy bliżej mi do katolicyzmu, prawosławia czy może jakiegoś odłamu protestanckiego - co wtedy? Wszystko to wszak chrześcijanie, wszyscy posługują się tą samą (mniej więcej) biblią, a interpretacje czasem krańcowo różne.

    I przepraszam, ale nie przekonuje mnie argument, że KK jest jedyny i prawdziwy a reszta to "odszczepieńcy". To dla mnie rozumowanie z gatunku "mam rację bo tak."

    OdpowiedzUsuń
  11. mamba19:36

    Jeśli nie przekonują cię żadne argumenty to zawsze będziesz w rozkroku moralnym. Trzeba się na coś zdecydować

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie się podoba jak piszesz o Jezusie że taki porywczy i namiętny. To fajniejsze niż takie słodkie obrazki.

    OdpowiedzUsuń
  13. mamba19:53

    I co panie Liam dalej nie widzisz problemu? ^|

    OdpowiedzUsuń
  14. No faktycznie, widzę... :( Tyle że tego akurat to ja sobie z palca nie wyssałem i nawet nie jest z niczym sprzeczne?

    OdpowiedzUsuń
  15. mamba20:17

    Rzeczywiście tym razem muszę się z tobą zgodzić ale sam stwarzasz niebezpieczeństwo

    OdpowiedzUsuń
  16. absurdalna20:19

    Pamiętam, jaka byłam zszokowana, kiedy zaczęłam czytać "Dzikie serce" i powoli odkrywałam zupełnie innego Boga niż ten, którego wcześniej "znałam". Dotychczas Jezus wydawał mi się wyjątkowo... babski, delikatny, pokorny itp. Uwielbiam te Jego sprzeczności, są niesamowite i wciąż utwierdzają mnie w przekonaniu, że Bóg jest NIEZMIERZONY. I niepojęty.
    Poza tym pewnie jako facet spoglądasz na Niego z bardziej męskiej perspektywy - jako walecznego, porywczego, namiętnego. To przecież zrozumiałe.
    Słuchanie się wyłącznie ojców Kościoła i innych współczesnych "świętych" przypomina mi moją znajomą, która nie chciała obejrzeć filmu o modzie i miłości, bo jego tytuł brzmiał "DIABEŁ ubiera się u Prady" i pewnie ma jakieś powiązania z satanizmem. :D Do tego te rogi na okładce książki, przerażające doprawdy... Dla mnie to ograniczenie, niekoniecznie dobre. Jak to mawia mój facet: warto poznać swojego wroga. ;)
    Strzeż się Liam, bo otchłań piekielna Cię pochłonie. Poszukujesz, wskazujesz fakty z życia Jezusa (jak choćby obcowanie z jawnogrzesznicą), wciąż wyraźnie podkreślasz, że to wyłącznie TWOJE myśli, niekoniecznie zgodne z nauczaniem Kościoła. Zły z Ciebie człowiek ogólnie.:D

    OdpowiedzUsuń
  17. Mambo, nie wszystko co stanowi nauke Kosciola ma taka sama range waznosci. Sob.VatII w 'Dekrecie o ekumenizmie' stwierdzil, ze nalezy pamietac o istnieniu porzadku czy "hierarchii" prawd nauki katolickiej, poniewaz rozny jest ich zwiazek z fundamentem wiary chrzescijanskiej. Sa prawdy pierwszorzedne, sa tez drugo i trzeciorzedne. Trudno teraz mi o nich pisac, wiec tylko napomykam. Prawdom fundamentalnym staram sie byc wierna i staram sie tez budowac moj osobisty kontakt z Bogiem. Kogo slucham? Nikogo w sposob slepy i bezmyslny, ale opieranie sie na zaufaniu i wierze w kontaktach z ludzmi i Bogiem nie jest mi obce.
    Sw. Anzelm z Canterbury (1033-1109), sredniowieczny filozof i teolog glosil zasade godzaca wiare z rozumem: "wiara poszukujaca zrozumienia". Mowil, ze chrzescijanin powinien dazyc do rozumienia tajemnic objawienia a odrzucac rozum to grzech lenistwa i zaniechania.

    OdpowiedzUsuń
  18. mówiąc szczerze, nie lubię wdawać się w dyskusje pod notkami... chyba, że coś mnie mocno dotknie, poruszy.

    póki co obserwuję, pozdrawiam itp.

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj, Moniko. Ależ nie musisz się wdawać. B-m i Mamba prowadzą sobie ostatnio własną dyskusję, ja sam jestem głównie obserwatorem. :)

    Jednak zawsze będzie mi miło, gdy zechcesz podzielić się własnym spojrzeniem na to, co piszę - po to w końcu to robię.

    OdpowiedzUsuń
  20. Hihi, no to widzę że nasza interpretacja Biblii się różni :) Choć mnie do kreacjonizmu przekonała początkowo nie Biblia, lecz sceptycyzm wobec teorii ewolucji - jakoś mi to podejrzanie pachniało fałszerstwem, kiedy o tym czytałam... No bo co, były sobie australopiteki, potem homo erectusy i my? No ale skąd się wzięły te homo erectusy skoro wcześniej były australopiteki? Przecież nie mogły tak sobie urosnąć z ziemi. A i dziś wielu naukowców wątpi w teorię ewolucji i jest ich coraz więcej, nawet sam Darwin pisał, że to co opisał jest jedynie hipotezą.
    Ludzie niestety często interpretują Biblię tak, żeby im było wygodnie, po to żeby usprawiedliwić własne czyny. Kościoły historyczne, katolicki, prawosławny, a także część starszych protestanckich - dwoi się i troi w ostatnich latach żeby "przyciągnąć" ludzi ze świata. W Skandynawii pastorzy będący homoseksualistami mało kogo już dziwią, a księża w wielu wypadkach też nie lepsi. A jaki jest efekt? Wręcz odwrotny. Coraz więcej ludzi właśnie odchodzi od tych kościołów.
    Na temat kreacjonizmu dużo można przeczytać na www.znakiczasu.pl jak też www.dlajezusa.pl, w dziale Słowo Prawdy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Liam, zaprosiles nas swoich czytelników do wspólnego szukania. Może coś razem znajdziemy? - pytasz, tzn.spodziewasz sie dyskusji, a jak wiadomo, wszelkie dyskusje czasem zbaczaja z torow. Mysle, ze nasza rozmowa, moja i mamby, to nie tylko nasza dyskusja, dotyka wielu istotnych problemow ogolnych jak np.: konflikt miedzy postawa kustosza i siewcy w Kosciele, czyli tego, co tylko broni i pilnuje oraz tego, ktory szuka; poczucie zagrozenia terazniejszoscia, przekonanie wielu, i mnie w tym gronie, ze przekazywanie prawdy wymaga ciagle jej nowej interpretacji, bo chrzescijanstwo zawsze bylo, jest i bedzie wpisane w konkretna kulture, nie istniejac samo w sobie, sztuka odrozniania spraw istotnych od wtornych, nienaruszalnych od wzglednych, trwalych od czasowych. Postawą przeciwną moze byc fundamentalizm, a bez wroga fundamentalisci zyc nie potrafią, gdyz musieliby wtedy przestac zwalczac a zaczac budowac, a nie sa naogol zdolni do korekty wlasnych pogladow, widzac w niej zagrozenie swojej identycznosci itp.
    ***
    Mozna oczywiscie pisac blog, poruszajac problemy wazne dla wielu, ale nie oczekiwac dyskusji, tylko pochwal i zachwytow. Mysle, ze nie o to Ci Liam chodzi.
    Niedawno odkrylam Twoj blog i widzac, ze poruszasz sprawy wazne, zostalam troche na nim, gdyz cenie sobie blogi, ktore nie tylko opisuja rzeczywistosc, ale tez staraja sie ja zrozumiec...
    A ilosc osob, ktore do Ciebie zagladaja swiadczy, ze sprawy, ktore poruszasz sa dla nich wazne.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Co do kreacjonizmu i ewolucjonizmu, to JPII twierdzil, ze "ewolucjonizm jest czyms wiecej niz hipotezą", a jest tez taki poglad w Kosciele katolickim,ktory odpowiada mi, ze teoria ewolucji nie jest sprzeczna z wiarą w Boga Stworcę, jesli przyjmie się, ze idea ewolucji kierowana jest przez Boga, ze Bog stworzyl pierwsze istoty z taką to mozliwoscia rozwoju. Jest to tzw. kreacjonizm ewolucyjny. Pisal o nim Kardynal Shonborn (Wieden).

    OdpowiedzUsuń
  23. Zimbabwe, dzięki za komentarz. O kreacjonizmie to się szykuję, żeby napisać, może sobie jeszcze pogadamy. :)

    B-m, ależ dyskutujcie, jak najbardziej. Ja z tym ignorowaniem to sobie tylko żartowałem, przecież po to piszę tego bloga!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.