poniedziałek, 22 marca 2010

Wolna wola

Ciekawe, że nadzieję powszechnego zbawienia atakują zarówno chrześcijanie, jak i ateiści. Ci pierwsi zapewne z posłuszeństwa - doktrynie swego Kościoła, drudzy z nieposłuszeństwa - broniąc wolnej woli człowieka, który nie powinien być zbawiany wbrew swojej woli... Jakie by nie były ich motywy, jeśli jakaś teoria jednoczy, bądź też budzi silny sprzeciw dwóch przeciwstawnych sobie ideologicznie grup, to z pewnością musi to być coś warte rozważenia przez samodzielnie myślącego człowieka.

Przeczytałem (pod przymusem, przyznaję) pierwszą część "Opowieści z Narnii." Pod przymusem, bo jestem zdeklarowanym miłośnikiem fantastyki naukowej, nie fantasy z charakterystycznymi dla tego gatunku czarami, rycerzami i baśniowymi stworami. "Alicja w krainie czarów", "Pan Kleks" czy ostatnio "Harry Potter" nie podniecają mnie tak, jak opis hiper-nowoczesnego napędu (koniecznie pod- lub nad-świetlnego), choć o fizyce kwantowej mam mniej więcej takie samo pojęcie jak o olbrzymich, gadających królikach. Ale obiecałem, przeczytam.

Wspominam o tym bo o ile Aslan w tym opowiadaniu jest swoistą metaforą Chrystusa, oddającego się na śmierć za ludzi, tak Edmund jest dla mnie odniesieniem do Judasza. Judasza, któremu przebaczono. Za którego oddano życie, a który następnie został przyjęty w szeregi dobra i nagrodzony za męstwo.

Tygrys nie zgadza się z moim - przyznaję, ostrym - twierdzeniem że Bóg ze Starego Testamentu pomagał Izraelitom zabijać swoich wrogów. A przynajmniej się na to godził. Co więc powie Tygrys na jeszcze bardziej prowokujące stwierdzenie, że Bóg czasami wręcz powołuje do grzechu? No bo cóż zrobić ze słowem J 13,27b, skierowanym do Judasza: "Co masz uczynić, czyń prędzej?"

Oczywiście, że celowo koloryzuję. Ale nie patrzcie na siłę sformułowań, ale na sens. Bo... co jest tym sensem? Ano, samo powołanie Judasza a następnie danie mu wolnej drogi. Jasne, Jezus mówi także o nim, że lepiej byłoby, gdyby się w ogóle nie narodził. Ale gdyby się nie narodził, nie byłoby pojmania takiego, jakie znamy z Ewangelii. Bóg musiałby wymyśleć coś innego...

Zatem stawiam pytanie, zresztą stare jak filozofia: czy Judasz miał wolną wolę? Czy mógł był zmienić zdanie i nie zdradzić miejsca pobytu uczniów tego feralnego wieczora? Moim skromnym zdaniem absolutnie mógł. Sprawy potoczyły się tak, jak się potoczyły jedynie dlatego, że Bóg wiedział dokładnie, co zrobi Judasz. Wiedział to długo, przed narodzeniem biedaka.

Nie jestem zwolennikiem determinizmu. Nie uważam, że wszystko, cokolwiek robimy w życiu jest z góry ustalone i przewidziane, a nasza wolność ma charakter czysto iluzoryczny. Uważam natomiast, że Bóg jest Tajemnicą. O wiele większą, niż ta, jakiej uczy nas katechizm.

Powiedzmy sobie szczerze. Wielu niewinnych oddawało życie za sprawę, za przyjaciół, nieprzyjaciół. Jeden tylko pokonał śmierć, fakt. Ale czy jest to dla mnie tajemnica? Nie. Ja nie jestem w stanie tego zrobić, ale umiem sobie wyobrazić że Jezus zmartwychwstał. To za mało, by nazwać to Tajemnicą przez duże "T".

Sam w rozmowie onegdaj uświadomiłem sobie coś, co powinno być dla mnie oczywiste: Bóg jest poza czasem. Są przecież tego dowody w Piśmie Świętym. Nie rozumiecie jeszcze? Otóż cała nasza logika oparta na linearnym czasie, na postrzeganiu związków przyczynowo-skutkowych - nie dotyczy Boga. On stworzył także czas. I to dopiero jest dla mnie Tajemnicą. Tego już nie umiem sobie wyobrazić. I to dopiero przekonuje mnie o boskości Boga.

Mówimy o Nim że jest "Sędzią Sprawiedliwym, który za dobro wynagradza a za zło karze." Ale gdzież tu jest Tajemnica? Czy nie jest to sprowadzanie Niepojętęj Istoty do naszej, ograniczonej logiki? Czy nie mamy tu do czynienia ze zwykłą projekcją potęgi, jaką potrafimy pojmować, tu, na naszym świecie?

Nie. Nie wierzę, że to jest takie proste. Nie wierzę, że los człowieka w rękach Boga podlega tym samym prawom, jakie On ustanowił dla nas tu i teraz. Że On sam się tym prawom poddaje.

Dlatego kwestia zbawiania "wbrew woli" ateistów czy bluźnierców, w ogóle dylemat wolnej woli, jest dla mnie problemem sztucznym, występującym jedynie w naszym, ograniczonym umyśle. Bóg wie co uczyniliśmy i co uczynimy na długo przed tym, zanim się w ogóle rodzimy. Bóg zna losy świata od początku do końca - bo On tam jest: na początku i na końcu.

Z naszej perspektywy śmierć jest chwilą. Owszem, choroba, cierpienie - może trwać długo. Ale sama utrata życia jest chwilą. Z Jego strony, może to być całe kontinuum, zupełnie nieznany nam wymiar konfrontacji ze Stwórcą. Nie, nie umiem sobie tego wyobrazić, dlatego właśnie mnie to przekonuje. I przekonuje mnie także myśl, że w tym wymiarze nasze decyzje życiowe, nasze wybory - wciąż jeszcze mogą ulec przeobrażeniu. Jak łotr na krzyżu możemy wtedy jeszcze usłyszeć obietnicę: "dziś jeszcze będziesz ze mną w raju." (Łk 23,43). I naprawdę wierzę, że nikt z nas nie potrafi się jej wtedy oprzeć.

4 komentarze:

  1. Cześć...

    Nie rozumiem tego. Jak to Bóg powołuje do grzechu? Mógłbyś wyjaśnić?

    OdpowiedzUsuń
  2. To zamierzona przesada. Chciałem pokazać zwodniczość ludzkiej logiki, odniesień przyczynowości. Bo według naszego rozumienia, to Bóg przeznaczył Judasza żeby zdradził. A ja próbuję zrozumieć jak to mogło wyglądać w Bożym, czyli nie-linearnym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Joanka22:51

    Ja w ogóle nie rozumiem pojęcia linearny, nielinearny. To znaczy przerywany czy jak? :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie przerywany. Nielinearny to znaczy nie podążający koniecznie tylko w jednym kierunku, niezmienny. Jakby to...

    O. Weź na przykład film na DVD. W każdej chwili możesz przeskoczyć na koniec filmu, do wybranej sceny, i znowu na początek. Nie naruszając przy tym rozwoju wypadków na ekranie, bo mówimy o oglądaniu, nie montażu. Jak dodasz do tego jeszcze możliwość ingerencji w akcję i bycia w kilku miejscach (chwilach) na raz, to już będziesz na tropie. :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.