środa, 3 marca 2010

Chrześcijaństwo

Ze smutkiem dochodzę do wniosku (który powinienem był wysnuć dawno temu, ale idealistą jestem), że wielu chrześcijan to ludzie którzy nie chcą, bądź też nie umieją myśleć samodzielnie. A przecież dorosły, odpowiedzialny człowiek musi czasem kwestionować zastany stan rzeczy, świat wokół siebie? I ja nie mówię o kwestionowaniu prawd wiary - to zupełnie inna bajka.

Ale jeśli chrześcijanin, zapytany na przykład: co złego jest w związkach homoseksualnych, potrafi jedynie powiedzieć, że są one sprzeczne z "prawem naturalnym" i tu się zacina, to ja czasem chciałbym być ateistą. I nie, nie jestem zwolennikiem homoseksualizmu. Osobiście ani on mnie ziębi, ani grzeje. Rażą mnie trochę Parady Równości, ale rażą też one sporą część środowiska gejowskiego. Moje stanowisko jest takie, że to, co nie krzywdzi innych, nie szkodzi niczemu.

Czy wiara to wolny wybór, czy tylko ślepe posłuszeństwo? Właśnie, ale czemu? Tradycji? Odpowiedź "bo tak" nie satysfakcjonuje mnie. Czy to znaczy, że moja wiara jest zła? Zgoda, jestem zachwycony tolerancją, konserwatyzm budzi we mnie odruchowy sprzeciw. Ale to nie znaczy, że odrzucam mechanicznie wszystko co tradycyjne. Przeciwnie, mam wielki szacunek do tradycji. Uważam tylko, że nie należy przyjmować jej bezkrytycznie.

Jedyne, co jestem skłonny przyjąć bezdyskusyjnie, to miłość Boga. Choć w sumie też nie. Moja wiara to historia kłótni i potyczek z Bogiem - podobnie jak wiele opowieści Starotestamentowych: o Jakubie, Jonaszu, nawet Mojżeszu. Nie, nie mam siebie za proroka - porównanie jest tylko do wielkich biblijnych bohaterów, którzy miewali "na pieńku" z Bożym planem. Niesłychane - oni kwestionowali samego Boga! Wiedzieliście o tym?

Tymczasem widuję często chrześcijan, którzy z zapałem godnym lepszej sprawy zajmują się głównie potępianiem bliźnich. Naprawdę, sądziłem że czasy Inkwizycji zostawiliśmy dużo dalej za sobą. A jednak i dzisiaj są osoby, gotowe odsądzić od czci i wiary każdego, kto ośmiela się podważać choćby najmniejsze z ich przekonań.

Chciałbym, żeby jakiś światły chrześcijanin wytłumaczył mi kiedyś, prostemu chłopakowi, dlaczego naprawdę związki homoseksualne są takie złe. Albo zapłodnienie in vitro. Albo nawet eutanazja na życzenie pacjenta żeby przytoczyć tych kilka sztandarowych przykładów w naszych czasach. Bez mieszania mnie z błotem, bez ostrych słów i nie wyłącznie jednym argumentem, że Kościół to potępia czy - gorzej nawet - Bóg to potępia.

Nie nawołuję do relatywizmu. Chcę tylko, żebyśmy się czasem otrząsnęli ze swojej bezpiecznej skorupy podążania za większością i zastanowili: skąd my właściwie wiemy na pewno, co On potępia a czego nie? Z Pisma Świętego? Zgoda. Ale interpretacja Pisma Świętego zmieniała się na przestrzeni wieków - i nadal zmienia, zgodnie z naszą wiedzą. Czemu wielu z nas jest tak bardzo pewnych, że teraz, właśnie w tym momencie historii, w którym nam przyszło żyć, człowiek osiągnął już pełnię wiedzy i nic się w naszym postrzeganiu świata już nie zmieni? Wszak za kolejne dwa tysiące lat, nowe pokolenia biblistów i teologów będą usiłowały zrozumieć nasze dzisiejsze interpretacje w kontekście historycznym i kulturowym...

Kościół przecież się zmienia. Bardzo powoli i z rozmysłem, ale jednak. Może i nie mamy lepszego drogowskazu niż nauczanie Kościoła, ale czy to wystarczająca gwarancja nieomylności? Teraz i na wieki wieków? A gdzież w tym wszystkim nasza chrześcijańska pokora? Nie stać nas nawet na wątpienie?

15 komentarzy:

  1. Rebbi21:06

    No nie przesadzasz z tym? Jednak jakieś wartości Kościół chyba ma?

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonymous16:10

    Ciekawe przemyślenia i pełne wątpliwości..... Ja też wiele o tym myślę, bo też jestem taka sama.....
    Czyż prawdziwa wiara nie polega na wątpliwościach a nie ślepym posłuszeństwie? A człowiek to istota myśląca.... przynajmniej niektórzy...
    Podoba mi się to, co piszesz. )))
    Pozdrawiam))

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm..ale chyb a sam przyznasz,że jednak są sprzeczne z prawem naturalnym?..po za tym Bóg niestwozył Adama nr1 i Adama nr 2–ale Adama i ewę..i powiedział-rozmnażajcie się ..wiec Bogu jednak zależało na przyroście naturalnym?-gdyby homoseksualizm był oki..to wtedy prokreacja pomiędzy facetami,czy kobietami też byłaby możliwa-a jednak nie jest //ja takim osobom współczuję,bo być pod obstrałem nie jest łatwo..a pragnienia ludzkie,bliskości,miłości i związku są w człowieku mocne..mog tylko dziękować PB ,że jestem heteroseksualna..i wiem ,ze to brzmi na zasadzie..dziękuje ci Boże że nie jestem ruda,jak np.Elka ;)
    –a co do Mojżesza,i reszty–oni nie kwestionowali Boga..oni po prostu nie zawsze zgadzali się z Jego planem..no cóż…tak jak i ja,i ty..i bardzo wielu ludzi–co nie zmienia faktu,że w ostateczności ten plan wykonali (być może w przeciwieństwie do nas samych)–a co do in vitro..dziecko naprawdę nie jest rzeczą..która się należy..to jest właśnie taki Boży plan,na który ludzie nie potrafią się zgodzić..krzyż to nie czekoladka..a nasza wiara,to nie zabawa w przedszkole

    OdpowiedzUsuń
  4. Liam16:01

    Hm… No właśnie… Dziękuję za wpis, ale…

    Masz rację, że Bóg stworzył Adama i Ewę. Ale stworzył też zwierzęta - i widział że były dobre. A odsetek populacji homoseksualnej wśród zwierząt jest taki sam jak u ludzi: 5-7%. Ja nie mówię, żeby ich gloryfikować, ale może po prostu dajmy im żyć? Przestańmy oceniać? A Ty właśnie… “dziękuję Ci Boże że nie jestem…”

    A co do in vitro… Jakie Ty albo ja mamy prawo oceniać tych rodziców? Ja mam syna, a Ty? A ci, którzy nie mają a tak bardzo chcą - skąd my wiemy czy dla nich to dziecko to rzecz? A nie właśnie skarb upragniony, któremu potrafią się poświęcić może lepiej niż my, “naturalni” rodzice? Znów oceniamy, naprawdę tego nie widzisz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Liamie, myślę, że stado ślepo idących baranów w duchu “bo tak” nawet Bogu nie jest bardzo miłe.. bo po coś tę wolną wolę dał..
    te wszystkie sprawy są dość proste, jeśli nie zapomnieć o I Przykazaniu..
    bo np Kościół (w przeciwieństwie do niektórych Jego ludzi :|) nie potępia homoseksualistów jako takich.. ale sprzeciwia się traktowaniu pewnej patologii jako normy (używam słów mocnych, ale coś co dotyczy 5% populacji nie jest normą gatunkową) - jednym z celów wszystkich istnień jest zachowanie gatunku.. działania temu sprzeczne są stąd złem, że sprzeciwiają się istocie człowieka.. a skupiają go na hedonistycznych zachciankach.. - na dziecięcym “bo ja tak cem!”
    nauka Kościoła dot. homoseksualistów jest niesamowicie piękna, pełna miłości, godności.. to o czym mówisz to właśnie bezsensowne wypaczanie jej przez ludzi, którym jak od wieków łatwiej przychodzi potępianie niż Spotkania..
    i wracając do I Przykazania.. - zobacz, że jeśli postawić Boga jako Tego Pierwszego.. który daje życie, który się wszystkimi opiekuje, wszystko prowadzi.. - to upada problem in vitro.. czy eutanazji - Bóg jest od nas mądrzejszy.. wie komu dać dziecko i ile.. ot spójrz na takiego Abrahama.. po ludzku bankrut, bez ziemi, bez syna, stary, żona niepłodna.. i co? historię jego znasz.. gdyby poddał się eutanazji.. (w końcu niebardzo miał po co żyć) to.. sporo by stracił..
    tylko pytanie jest czy chcemy iść za Bogiem i pełnić Jego wolę (szukając jej na każdym kroku) czy dostosować Jego do naszych zachcianek i wizji świata..?

    OdpowiedzUsuń
  6. Liam16:02

    Nie, tylko wciąż nie rozumiem, dlaczego mamy wyrokować że to, co dla jednych jest ich powołaniem (rodzina, dziecko), dla innych jest już tylko zachcianką, “bo ja tak cem” jak powiadasz. I dlaczego to my ferujemy wyroki, zamiast pozostawić je Bogu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonim16:02

    myślę, że masz trochę racji. Oceniamy na każdym kroku. Nie mamy do tego prawa. Akceptacja, to chyba to czego nam brakuje. (Nie piszę o miłości, bo do niej jesteśmy raczej mało zdolni jako ludzie i jest to szczyt naszych dązeń. Aczkolwiek zdarzają sie wybitne jednostki i chwała im za to). Specjalnie uzywam słowa akceptacja a nie tolerancja bo jedno drugie często wyklucza. Ale wydaje mi się, że tak to już jest, ze nie chcemy akceptować inności. Wydaje sie nam, że jesteśmy w posiadaniu jedynej niepodważalnej prawdy. A wcale tak nie jest. Pan Bóg kocha wszystkich bez wyjatku, i dlatego nie mamy prawa czuć sie lepszymi od innych. A On działa w nieprzewidywalny dla człowieka sposób.

    Moja wypowiedź nie oznacza, ze popieram to czy tamto. Ale staram sie zaakceptować człoweika. Bo nie wazne co on wyznaje, kim on jest, jest cz łowiekiem tak jak ja. I moge mieć inne poglądy niz on, ale nie mam prawa sie z tego powodu wywyzszać czy jego jakos poniżać.

    Tak mi się wydaje…

    OdpowiedzUsuń
  8. ależ zostawiamy to Bogu..nie stosując aborcji,in vitro..eutanazji..zgadzając się na to czym ON nas obdarza..to że nie dał łaski rodzicielstwa,nie znaczy ,że nie daje innej być może właściwszej dla człowieka-ON oczekuje tylko otwarcia i zaufania..nic ponad..i wybacz,ale nie podoba mi się porównanie ludzi do zwierząt..nawet jeśli nasze zachowania je przypominają..Nie piętnuję ludzi którzy podejmują się in vitro..nie piętnuję par homoseksualnych..bo człowiek jest wolny,i ma wolny wybór-po prostu nie uważam,że jest to właściwe,a już na pewno że jest to normalne społeczne i należy to zalegalizować…ty masz syna jak piszesz..no i widzisz..jak dla mnie nadal jesteście niepełną rodziną.i robisz dziecku krzywdę..mając tylko jego ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Liam16:03

    Anonimie, dziękuję. Masz rację z tymi słowami: tolerancja, akceptacja… tak, naprawdę liczy się miłość. I nie musi oznaczać popierania.

    A Ciebie Renato to już kompletnie przestałem rozumieć? Zwierzęta tak jak i my są dziełem Bożym. Nie podoba Ci się? Szkoda… Też są częścią prawa naturalnego.

    Nie piętnujesz, powiadasz… A dlaczego mówisz mi, że robię dziecku krzywdę? Widzisz, osądzasz - i to natychmiast, bez żadnej wiedzy, prawdziwie po “chrześcijańsku”, co?

    Z synem jestem sam. Nie mogę mieć więcej dzieci, choćbym chciał. Ale jaka krzywda się dzieje i komu - to wie tylko Bóg i my.

    To właśnie miałem na myśli w tym wpisie. Chrześcijaństwo… Smutne to.

    OdpowiedzUsuń
  10. Najwyraźniej ty mnie nie rozumiesz…i zwierzęta,i roślinność i wszelkie stworzenie jest stworzeniem Bożym..ale stwarzając zwierzęta Bóg je oddał pod władanie człowiekowi,uczynił je niższym ..człowieka ustanowił ponad-zwierze ma instynkt..człowiek rozum-uważam że to kluczowe.
    No cóż,nie doczytałam się w twoich wypowiedziach że jesteś samotnym ojcem..wiec nie powinieneś mi niczego zarzucać-to po prostu moje zdanie o rodzinach 2+1..mam prawo do swoich myśli,spostrzeżeń i zdania..tak jak i ty..i oboje je wyrażamy—wpisując swoją myśl,powinieneś i myślę że liczysz się z odmiennością myślenia od twojego..tak samo ja się z nim liczę na swoim blogu (choć nie muszę się zgadzać)..powtarzam jeszcze raz,nie jestem zwierzęciem ,ale człowiekiem..i skoro takie podejście do tematu ci się nie podoba,,to już twój a nie mój problem ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Liamie, nie ferujemy wyroków.. wyrok może wydać jedynie Bóg, bo jedynie On zna serca i intencje..
    i nie my wyrokujemy co dla jednych jest powołaniem, dla innych zachcianką - to też wie tylko Bóg..
    my jedynie mamy być Mu posłuszni w tym co nam Objawił.. tak w Mądrej Księdze, jak w nauce Kościoła (w którym działa Duch Święty) zwróć uwagę, że Kościół nigdy nie ocenia ludzi.. jedynie postawy..

    z tym, że.. moim zdaniem.. całość rozbija się o zaufanie Bogu.. - jeśli Mu ufasz ponad wszystko.. negacja in vitro, związków homoseksualnych etc ma sens.. - ale jeśli Bóg nie zajmuje pierwszego miejsca, wiele spraw ten sens traci.. bo wtedy priorytetem staje się szczęście człowieka dowolnie osiągane..

    OdpowiedzUsuń
  12. Liam16:04

    Wwa…

    To powiedz mi w takim razie, czym różni się postawa homoseksualisty chcącego mieć partnera od heteroseksualisty który pragnie się ożenić? I postawa pary, dla której jedynym sposobem posiadania dzieci jest in vitro od pary, która kocha się jak szalona albo adoptuje z tego samego powodu?

    Ja też o tym właśnie piszę. Nie mamy pewności czy nasza dzisiejsza interpretacja Mądrej Księgi - jak ją nazywasz - czy też dzisiejsza postawa Kościoła jest jedynie słuszna. Kiedyś Kościół zalecał palić czarownice na stosie: ten sam Duch działał, czyż nie?

    A zaufanie Bogu? Tak, masz rację. Tylko że to dalej nie ma sensu. Bo ja Mu ufam, że On stworzył człowieka do szczęścia, wiesz? Ale nie “dowolnie osiąganego” - dla mnie wolność jednostki kończy się tam (i wyłącznie tam), gdzie zaczyna się wolność drugiej jednostki. Jeśli tak na to popatrzysz, jeśli masz przy tym dość pokory by uznać, że nie musisz mieć jedynej i słusznej racji - to przestajesz oceniać innych. Tak, nawet oceniać. I dopiero wtedy priorytety są we właściwym porządku, a Bóg - na pierwszym miejscu.

    Ale to moje poglądy i ja też nie muszę mieć jedynej i słusznej racji. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No i Liamie, tu sie z Toba nie zgodze :)
    Jeśli na wolność popatrzymy jak na pełną samowolkę, to tak.. wolność jednego kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego.. ale czy to nie jest hedonistyczna definicja wolności? czy wolność to nie jest coś więcej..?
    Napisałeś też coś takiego:”to przestajesz oceniać innych… I dopiero wtedy priorytety są we właściwym porządku, a Bóg - na pierwszym miejscu.” - tu też się nie zgodzę - bo to, że przestajesz czynić zło nie oznacza jeszcze, że czynisz dobro.. matematycznie rzecz ujmując zostaje jeszcze zero.. - dlatego moim zdaniem, jest to odwracanie kolejności.. bo to z postawienia Boga na pierwszym miejscu swojego życia wynikają konsekwentnie dalsze poczynania..

    co zaś do postaw..
    in vitro nie jest jedyną drogą posiadania dzieci przez bezpłodnych, bo jak sam zauważyłeś jest jeszcze adopcja..
    A postawy o których wspomniałeś różnią się tylko jednym.. czyją wolę chcę spełniać? Boga (a Jego prawo jest niezmienne od wieków), czy swoją..?

    OdpowiedzUsuń
  14. wydaje mi się, że trochę w tej dyskusji mylimy dwie różne sprawy. Bo co innego jest moje stanowisko wobec problemu homoseksualizmu (czy in vitro jest to w tym momencie obojętne) samego w sobie, a co innego ocena tych ludzi. Bo ja osobiście nie popieram homoseksualizmu i mam prawo wyrażać swój pogląd nie raniąc przy tym innych, ale nie mam prawa osądzać tych ludzi i tego nie robię.

    OdpowiedzUsuń
  15. To powiedz mi w takim razie, czym różni się postawa homoseksualisty chcącego mieć partnera od heteroseksualisty który pragnie się ożenić? I postawa pary, dla której jedynym sposobem posiadania dzieci jest in vitro od pary, która kocha się jak szalona albo adoptuje z tego samego powodu?

    różni się pojęciem…w jednym przypadku jest to egoizm,i miłość własna-w drugim ,miłość otwarta na innych.
    Rozumiem że jesteś też za wychowywaniem dzieci w rodzinach homoseksualnych?–no ,w sumie..lepiej mieć chyba dwóch ojców niż tylko jednego?..albo dwie mamy..

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.